Obudziłyśmy się o godz. 8. zobaczyłam przez okno mnóstwo dymu i ogień. Ojciec dzieci w samej bieliźnie biegał przed budynkiem, a matka stała na balkonie i krzyczała, żeby ratować ją i dzieci. Moja mama dzwoniła na straż pożarną - relacjonowała tragiczne wydarzenia jedna z sąsiadek kamienicy przy ul. Człuchowskiej w Starogardzie Gdańskim.

Reklama

Oficer prasowy KPP Staży Pożarnej w Starogardzie Gdańskim mł. asp. Michał Swobodziński poinformował, że pożar na drugim piętrze czterokondygnacyjnej kamienicy pojawił się w czwartek po godz. 8:30.

W mieszkaniu na drugim piętrze występowało bardzo duże zadymienie i duży pożar. 14 osób zostało ewakuowanych, z czego 5 osób zostało ewakuowanych za pomocą ciągnika hydraulicznego. Dwie osoby z balkonu tego mieszkania, w którym wybuchł pożar i 3 osoby z mieszkania sąsiedniego - tłumaczył Swobodziński.

Trwa ładowanie wpisu

I jak dodawał, pozostałe osoby zostały ewakuowane klatką schodową, a 12 osób ewakuowało się jeszcze przed przybyciem straży pożarnej.

Reklama

Sąsiadki, które mieszkają przy ul. Człuchowskiej, relacjonowały korespondentowi przebieg zdarzenia.

Ona stała na balkonie, wcześniej wyciągnęła z mieszkania jedno dziecko. Stała i krzyczała "gdzie są moje dzieci, szukajcie moich dzieci", mężczyzna biegał po ulicy, po czym otworzył drzwi do klatki schodowej i wbiegł do środka - powiedziały.

Kiedy straż pożarna ich ściągała z balkonu to było mnóstwo ognia. Szyby w oknach pękały. Co chwilę wydobywał się straszny czarny dym - dodawały kobiety.

Na miejscu pracują strażacy, którzy prowadzą wstępne prace rozbiórkowe w celu wykluczenia zarzewia ognia, które mogły wejść w strop albo poddasze.

Zniszczona kamienica w centrum Starogardu Gdańskiego / PAP / Adam Warżawa
Reklama

W wyniku pożaru zginęło 3 dzieci: miesięczna dziewczynka, 5-letni chłopiec i 3-letnia dziewczynka.

Do szpitala trafiło 6 osób. Wśród nich rodzice dzieci i ich 2-letnia córka, która śmigłowcem LPR została przetransportowana do gdańskiego szpitala.

Jak przekazał oficer prasowy KPP w Starogardzie Gdańskim asp. sztab. Marcin Kunka, jest za wcześnie na wskazanie, co mogło być przyczyną pożaru. - Służby biorą pod uwagę zaprószenie ognia lub zwarcie instalacji elektrycznej. Czynności na miejscu prowadzą policyjni technicy i prokurator - dodawał.

Rodzicom dzieci przeprowadzono badanie na zawartość alkoholu. - Na tym etapie nie mam informacji, żeby te osoby znajdowały się pod wpływem alkoholu - dodał Kunka.