Do projektu SLD, który jest już w Sejmie, dotarła TVN24. Jego najważniejszym zapisem jest punkt, w którym stwierdza się, że "specyfiki zbliżone do amfetaminy mają być wpisane na listę narkotyków". Tymczasem dopalacze działają bardzo podobnie, bo mają w sobie składnik BZP. Według naukowców ma on około 10 procent mocy tego narkotyku.

Reklama

Na dopalacze nikt nie zwracał uwagi do czasu, gdy międzynarodowa firma z siedzibą w Wielkiej Brytanii otworzyła sieć sklepów, zajmujących się ich sprzedażą. Pierwszy otwarto w Łodzi pod koniec sierpnia tego roku. Do końca przyszłego ma ich być już 100 - przypomina TVN24. Od dwóch lat firma sprzedaje je także przez internet. Jej przedstawiciele przekonują, że "dopalacze" są "legalną alternatywą dla niebezpiecznych substancji narkotycznych".

Lekarze ostrzegają, że substancje typu "X-treme energy", "Jump", Hummer", "Exodus", ekstrakty z szałwi wieszczej, a także zwyczajne napoje energetyczne działają podobnie do narkotyków i mogą być niebezpieczne dla zdrowia. A ich popularność, nie tylko wśród bywalców klubów i dyskotek, nieustannie rośnie.