Został zarejestrowany w 1965 roku. Ale już wcześniej chciał wykazać się lojalnością. "W okresie (do pozyskania) odbyto 70 spotkań, które pozwalają na stwierdzenie, że tajny współpracownik jest lojalny, szczery i obojętny w stosunku do organów SB” - cytuje zapiski pierwszego oficera prowadzącego płk Zygmunta Siellawę "Rzeczpospolita".
Donosił na zwierzchników i kolegów gejów
Gdy arcybiskup Sawa dopiero robił karierę duchownego, donosił na zwierzchników. Po śmierci metropolity Stefana sugerował SB, że to on powinien zostać jego następcą. Wiedział, że bezpieka trzyma w szachu niemal cały Kościół prawosławny i że na pewno będzie mogła mu pomóc. Zasłużył się dla niej. O metropolicie Stefanie pisał, że jest "tępy", "wrogi wobec zarządzeń władz państwowych" i "czuły na lizostwo i płaszczenie się".
Donosił też na kolegów z duchowieństwa. Opisywał sylwetki uczestników konferencji teologicznych, donosił, kto jest homoseksualistą i nadużywa alkoholu. "Ks. J.L. chodzi po restauracjach, popija z nimi wódkę, spotyka się, i to bardzo często, jak również spaceruje z nimi po parku, wreszcie zaprasza ich do domu, tam odbywa się dalsze pijaństwo, a potem proceder zboczonej miłości z chłopakami" - pisał arcybiskup Sawa.
Nie oszczędzał środowiska naukowego
Przy pomocy SB ks. Sawa próbował kształtować politykę personalną na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej - pisze "Rzeczpospolita". "Jako wykładowca jest zerem. Jest stary, o b. despotycznym usposobieniu. Wśród kadry ma opinię b. złą, wśród studentów jest traktowany lekceważąco. Brak mu jakiegokolwiek autorytetu. Ponadto jego sklerotyczne usposobienie przy minimalnej wiedzy i braku jakichkolwiek zdolności dydaktycznych jako wykładowcy - już dawno go dyskwalifikują i dziwnym jest utrzymywania go w kadrze ChAT-u" - donosił SB 26 sierpnia 1968 roku.
Za swe usługi arcyiskup brał spore pieniądze. Płk Wójcik 7 grudnia 1982 roku przekazał bp. Sawie kopertę zawierającą 7 tys. zł (dwie trzecie ówczesnej średniej pensji). Biskup początkowo się krygował, ale w końcu pieniądze przyjął i pokwitował. Kolejny tego typu prezent dostał od bezpieki na swoje 45. urodziny w 1983 roku. Tym razem było to 10 tys. zł. - pisze "Rzeczpospolita".
Zwierzchnik polskiego prawosławia był tajnym i nadzwyczaj gorliwym współpracownikiem komunistycznej bezpieki. Tak wynika z akt IPN, do których dotarła "Rzeczpospolita". Dla pieniędzy i kariery arcybiskup Sawa pod pseudonimem Jurek donosił na kogo się dało. I to całymi latami.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama