W połowie stycznia fani militarnej odzieży zacierają ręce. Agencja Mienia Wojskowego zakończyła inwentaryzację i pozbywa się rzeczy, które już nie będą potrzebne żołnierzom. Te rzeczy trafiają do przyoddziałowych sklepików, gdzie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. "Rzeczywiście, te rzeczy cieszą się dużym powodzeniem. Hitem okazały się wojskowe kurtki z podpinką. Kosztują około 6 złotych. To nie jest duży wydatek, a zimę mamy srogą w tym roku" - mówi DZIENNIKOWI Małgorzata Golińska, rzecznik Agencji Mienia Wojskowego.
>>>Porównaj ceny kurtek z demobilu
Na siedem oddziałów agencji tylko gorzowski nie prowadzi sprzedaży odzieży. Przed pozostałymi ustawiły się długie kolejki. Kupujący wybierają kurtki, bluzy, a nawet kalesony. Te ostatnie można było nabyć już za 18 groszy. "Ceny uzależnione są przede wszystkim od ich stanu. Im bardziej zużyte rzeczy, tym mniej za nie zapłacimy. Tańsze są też bardzo małe rozmiary. Popyt na nie też jest mniejszy. Oczywiście wśród ubrań z demobilu znaleźć można zupełnie nowe" - mówi Golińska.
W Olsztynie wyprzedaż trwa od czwartku. "Jak na razie idzie nieźle, nie narzekamy na brak zainteresowania, towaru mamy bardzo dużo, klienci mają w czym wybierać" - mówi Józef Szczygieł z olsztyńskiego oddziału AMW.
Krakowski oddział dawno takiego oblężenia nie widział. "Dużym powodzeniem cieszy się bielizna męska: kalesony i podkoszulki z długim rękawem. Sprzedajemy też sporo pałatek i plecaków wojskowych. Kurtki polowe z podpinką zeszły na pniu. W ciągu roku będziemy ponownie dostawać je od wojska i pojawią się w sprzedaży" - powiedział DZIENNIKOWI Przemysław Wierzba z krakowskiego oddziału.
Dochód ze sprzedaży w 93 procentach przekazywany jest na fundusz modernizacji sił zbrojnych. Pozostałe 7 procent to koszty utrzmania sklepów.