MATEUSZ WEBER: Kryzys ekonomiczny odbija się nie tylko na naszych portfelach, ale również na policyjnych statystykach. Czy to prawda, że wraz z rozwojem kryzysu rośnie przestępczość?
BRUNON HOŁYST*: Są dwie teorie w kryminologii. Jedna mówi, że tak, druga, że jest wręcz odwrotnie. Ja osobiście skłaniam się ku tej pierwszej, więc jeżeli pan pyta mnie o moją opinię, to odpowiem: tak w kryzysie rośnie przestępczość. Na kryzysie najbardziej cierpią najbogatsi i najbiedniejsi. Często osoby najbiedniejsze tracą środki do życia i schodzą na drogę przestępstwa.
Czyli spadek przestępczości nie był zasługą ministra Ziobry i poprzedniej ekipy, bo gospodarka była w znakomitej formie?
Oczywiście spadek czy wzrost przestępczości nie są w takiej sytuacji niczyimi zasługami. W obecnej sytuacji możemy mieć do czynienia z powtórką z kryzysu lat 30. Po prostu kondycja finansowa części społeczeństwa jest tak zła, że pcha ludzi do przestępstwa.
A działania policji nie mają dużego wpływu na liczbę przestępstw?
Oczywiście mają. Jeżeli policjanci organizują obławy i akcje, to jednorazowo przyczyniają się do obniżenia ich liczby, ale trend zostaje zachowany. O tym czy rzeczywiście mamy do czynienia z trwałym wzrostem przestępczości, będzie można mówić, gdy kryzys porządnie się już zadomowi. Wtedy zobaczymy, jakie będą jego skutki społeczne, czy przybędzie przestępstw.
Czyli z dokładną analizą musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy?
Raczej kilka lat. Procesy społeczne nie zmieniają się jak w kalejdoskopie.
*Brunon Hołyst - profesor nauk prawnych o specjalności kryminalistyka