Za kierownicą wypełnionej nielegalnym towarem ciężarówki siedział 40-letni mieszkaniec Białegostoku. Zatrzymany do wyrywkowej kontroli drogowej pokazał dokumenty, z których wynikało, że wiezie 4,5 tony odzieży z Łotwy do jednej z podwarszawskich miejscowości.
W ciężarówce była jednak "niespodzianka". Oprócz wyprodukowanych w Chinach ciuchów był też spory transport podróbek. Policja podejrzewa, że towar miał trafić na polskie bazary. Celnicy zaś szacują, że gdyby był legalny, miałby wartość ponad miliona złotych.