Kwietniowa impreza wzburzyła łódzkie LPR. Kiedy tylko Liga dowiedziała się, że na miejskim basenie naturyści bawili się z gołymi dziećmi, złożyła doniesienie do prokuratury. Prezes Jan Waliszewski uznał, że była to prawdziwa uczta dla zboczeńców, a na dzieci czyhały "wielorakie niebezpieczeństwa natury pedofilskiej".
Prokuratura nie dopatrzyła się jednak niczego złego w imprezie w aquaparku "Fala". A lista zarzutów Waliszewskiego była całkiem długa. Nieobyczajne zachowanie, deprawacja dzieci i narażanie ich na głębokie szkody psychiczne - to tylko niektóre z nich.
Prokuratura stwierdziła też, że nie ma żadnego paragrafu, który zakazuje spotkań naturystom. "Tym bardziej jeśli jest to spotkanie zamknięte, do którego dopuszczone są osoby, które w sposób jasny i klarowny wyraziły wolę uczestnictwa w imprezie" - stwierdził rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania.
Sprawa stała się głośna nie tylko dlatego, że LPR nazywała ją ucztą dla pedofilów. W zaproszeniu podkreślono, że na imprezę zaproszone są tylko pary heteroseksualne. "To jawny przykład dyskryminacji w dostępie do dóbr i usług" - grzmiał wtedy Robert Biedroń, działacz walczący o tolerancję dla homoseksualistów.