Prezydent wziął udział w debacie z udziałem prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy "Architektura bezpieczeństwa w regionie po 24 lutego 2022. Szczególna rola Polski i Litwy w kontekście agresji Rosji na Ukrainę".
Zapytany o szczyt NATO, który odbył się w dniach 11-12 lipca w Wilnie, prezydent przypomniał, że w miesiącach poprzedzających ten szczyt spotykał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i rozmawiał z nim o perspektywie przyjęcia Ukrainy do NATO.
Od początku oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to jest kwestia bardzo trudna. W szczególności trudna po prostu dlatego, że toczy się wojna i wszyscy zdawaliśmy sobie znakomicie sprawę z tego, że o bezpośrednim przyjęciu Ukrainy jako pełnoprawnego członka NATO w tym momencie nie może być mowy - stwierdził.
"Oczywiste było, że państwa NATO się nie zgodzą"
Dodał, że ze względu na istotę artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, czyli obowiązku kolektywnej obrony, przyjęcie Ukrainy do NATO w tym momencie oznaczałoby przystąpienie NATO do wojny z Rosją. - Więc oczywiste było, że państwa NATO się nie zgodzą - stwierdził. Jak zaznaczył, "chodziło o to, żeby otworzyć Ukrainie drzwi do NATO, to znaczy, żeby te drzwi były otwarte i żeby Rosja nie mogła tych drzwi przytrzymać nogą".
W istocie do tej pory tak było, że obawa przed reakcją rosyjską na kwestie otwierania NATO na Ukrainę była zasadniczym powodem w istocie blokującym decyzje podejmowane przez Sojusz Północnoatlantycki. Nie ma się co czarować, tak było w Bukareszcie w czasie szczytu. Dlatego nie postąpiono w Bukareszcie ani o krok - ocenił.
Prezydent podkreślił, że "Rosja okazała się agresorem, międzynarodowym bandytą, który napadł suwerenne, niepodległe państwo". - Nie pierwsze, zresztą, po napaści na Gruzję. Ukrainę (Rosja) napadła tak naprawdę w 2014 roku, tylko wtedy jeszcze nie wszyscy odważyli się głośno o tym mówić. Byli zadowoleni, że Putin posłużył się tzw. zielonymi ludzikami udającymi jakiś separatystów, po to, by markować, że to nie Rosja jest oficjalnie zaangażowana, choć wszyscy oczywiście wiedzieli, jak sprawa naprawdę wygląda - powiedział. - Tylko myśmy mówili głośno, że to jest tak naprawdę po prostu agresja rosyjska - przypomniał Andrzej Duda.
"Maski opadły"
Jak zastrzegł, 24 lutego 2022 roku "maski opały". - Rosja w otwarty sposób, frontalnie zaatakowała Ukrainę (...). W istocie patrząc na to, jakie siły Rosja zmobilizowała, była to pełnoskalowa agresja, która na szczęście - dzięki męstwu ukraińskich żołnierzy, odwadze Wołodymyra Zełenskiego i także wsparciu sojuszników państw Zachodu, także i naszemu wsparciu - nie udała się. Nie udało się opanować Kijowa, nie udało się opanować Ukrainy, Ukraina cały czas walczy - stwierdził.
Prezydent przyznał, że podczas szczytu NATO w Wilnie nie udało się zrealizować celu, który został postawiony we Lwowie, aby Ukraina dostała oficjalne zaproszenie do NATO. - Zaproszenie od NATO oznacza uruchomienie ścieżki ratyfikacyjnej, wtedy następuje ratyfikacja przyjęcia do NATO przez poszczególne państwa członkowskie - wyjaśnił.
Jednocześnie podkreślił, że "można powiedzieć, że drzwi na tę ścieżkę zostały otwarte właśnie w Wilnie, poprzez powstanie rady NATO-Ukraina". - Dzisiaj mówi się, że nie ma, poza obiektywnymi okolicznościami, żadnej innej przyczyny, która zatrzymywałaby możliwość przyjęcia Ukrainy do NATO. Jest absolutnie realna perspektywa przyjęcia Ukrainy do NATO, w oparciu o decyzję podejmowana wyłącznie przez Ukrainę i państwa członkowskie - mówił Duda.
"Polska dalej będzie wspierała Ukrainę"
Zapewnił, że Polska dalej będzie wspierała Ukrainę. - Z całą pewnością razem z panem prezydentem Gitanasem Nausedą będziemy wspierali Ukrainę dążąc do tego, by jak najszybciej na tę ścieżkę ratyfikacyjną weszła. Czy stanie się to w Waszyngtonie, w czasie najbliższego, jubileuszowego szczytu NATO? Nie umiem w tej chwili na to pytanie odpowiedzieć, ale mogę zapewnić, że na pewno będziemy, razem z panem prezydentem i osobno, o tym rozmawiali z naszymi sojusznikami na tym spotkaniu, które już w najbliższym czasie nas czeka, bo obaj udamy się do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ - przypomniał.
Tak, wspieramy Ukrainę na tej drodze ze wszystkich sił - zapewnił Duda.
"Mamy dwóch głównych partnerów"
Prezydent odniósł się także do stosunków polsko-litewskich. - Można powiedzieć, że wobec tej sytuacji, która nas w jakimś sensie otacza, od strony wschodniej, mamy dwóch głównych partnerów. Jednym z nich są oczywiście Stany Zjednoczone, one w ogóle są naszym największym partnerem. Główny sojusznik, główne państwo Sojuszu Północnoatlantyckiego, z którym jesteśmy związani także i militarnie, którego wojska są obecne na terenie Polski, który - można śmiało powiedzieć - od dziesięcioleci jest gwarantem europejskiego bezpieczeństwa - ocenił prezydent.
Jak drugiego partnera wskazał Litwę. - Ten czas, z którym mamy teraz do czynienia - po pierwsze, agresja rosyjska na Ukrainę, po drugie ewidentne agresywne zachowania ze strony reżimu białoruskiego, bez żadnych wątpliwości stymulowane przez władze na Kremlu, z którymi borykamy się razem, jako sąsiedzi Białorusi z jednej strony, ale także jako podmioty bezpośrednio zaangażowane we wsparcie dla Ukrainy, w sposób jasny pokazał, że jedność, współdziałanie, czasem mówimy "bycie razem" w tej trudnej sytuacji, dobra współpraca i wzajemne umacniania swojego bezpieczeństwa ma kluczowe znaczenie dla naszego po prostu przetrwania w tej bardzo trudnej sytuacji - stwierdził Duda.
"Maksimum tego, co można było osiągnąć"
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda zaznaczył, że szczyt NATO w Wilnie był "historycznym szczytem". - Po pierwsze, udało się nam uzyskać zapewnienie, że Szwecja zostanie członkiem NATO. Powitaliśmy też nowego członka, czyli Finlandię. Po drugie, przyjęliśmy ambitne decyzje dotyczące inwestycji w obronność, a zatem minimalny poziom 2 proc. PKB na obronność - przypomniał.
Dodał, że na szczycie podkreślony został również "rotacyjny model obrony powietrznej". - Myślę, że będziemy wdrażać wszystkie te przyjęte decyzje - zapowiedział.
W ocenie prezydenta Litwy, ustalenia dotyczące Ukrainy, które zapadły podczas szczytu w Wilnie były "maksimum tego, co można było osiągnąć". - Najważniejsze było to (...), że dyskusje, które nastąpiły po tym, jak spotkaliśmy się z prezydentem Ukrainy, kiedy usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy, na jakich zasadach ma działać rada NATO-Ukraina, wszyscy nasi koledzy mówili to samo: tutaj w Wilnie już nie pytamy, czy Ukraina zostanie członkiem NATO. Nie. W Wilnie rozmawiamy o innej kwestii: kiedy Ukraina zostanie członkiem NATO - podkreślił Nauseda.
Iwona Żurek, Adrian Kowarzyk