36-letni Arkadiusz Ż. został doprowadzony w środę do Prokuratury Rejonowej w Drawsku Pomorskim.
Prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie przekazał, że podejrzany o zabójstwo mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu. Odmówił także składania wyjaśnień.
Do sądu został skierowany wniosek o jego tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące.
Stwierdził, że atakuje go "nieznany napastnik". Ojciec zginął na miejscu
- Podejrzany utrzymuje jedynie, że był przekonany, że atakuje go nieznany napastnik, dlatego sięgnął do szafki po broń, którą legalnie posiada. Użył pistoletu, ale jak twierdzi, nie celował do osoby. To miały być strzały ostrzegawcze- powiedział prokurator Gąsiorowski.
Rzecznik prokuratury podkreślił, że inne okoliczności zdarzenia, którego przebieg jest przedmiotem śledztwa, nie wskazują na atak na podejrzanego.
Z ustaleń wynika, że Arkadiusz Ż. oddał co najmniej dwa strzały do ojca. - U pokrzywdzonego stwierdzono jedną ranę w okolicach klatki piersiowej i drugą w okolicach jamy brzusznej. Mężczyzna zginął na miejscu - przekazał prok. Gąsiorowski.
Strzały padły świątecznej nocy. Podejrzany pod wpływem alkoholu i narkotyków
Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek, gdy Arkadiusz Ż. z rodziną mieli wrócić ze spotkania świątecznego do domu przy ul. I Dywizji Wojska Polskiego w Złocieńcu. Arkadiusz Ż. miał zezwolenie na posiadanie trzech sztuk broni, w tym pistoletu, z którego oddał strzały 26 grudnia.
Mężczyzna został zatrzymany we wtorek. Jak przekazał prokurator Gąsiorowski, 36-latek w chwili zatrzymania był pod wpływem alkoholu, także testy na obecność narkotyków w organizmie dały wynik pozytywny. Wykazały obecność marihuany. Pobrano od Arkadiusza Ż. krew do badań. Wyniki nie są jeszcze znane.
Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.