Według szpitala cała sprawa wyglądała tak: w sobotę wieczorem na oddział ratunkowy w szpitalu im. Stefana Żeromskiego w Krakowie trafił 62-latek. Został wstępnie zbadany i nakazano mu usiąść w kolejce. Po godzinie miał się zniecierpliwić i samowolnie wyjść. Tak mówił rzecznik szpitala.
Potem 62-latek wrócił jeszcze na oddział zrobić awanturę. Potem z niego zniknął. Znaleziono go potem leżącego na trawniku. Ale kiedy podeszli do niego ratownicy medyczni, odmówił pomocy. Kilka godzin później był już martwy.
Nowe światło na tragiczną dla 62-latka wizytę w szpitalu rzucają nagrania monitoringu. Okazuje się bowiem, że mężczyzna nie wyszedł z oddziału samowolnie. Wyjechał za to ze szpitala na wózku na polecenie lekarza dyżurnego. Jak informuje RMF FM, na zdjęciach z monitoringu widać siedzącego przed szpitalem mężczyznę i odjeżdżającego wózkiem jednego z pracowników szpitala. Przyznał się on już do wywiezienia 62-latka na polecenie lekarza.
Wcześniej dyżurujący lekarz nawet nie zbadał dokładnie mężczyzny. "Jego postawa etyczna wzbudza moje zastrzeżenia " - mówi RMF FM dyrektor szpitala im. Żeromskiego Andrzej Ślęzak. Przyznał, że zwolnił już lekarza.
Nagrania z monitoringu analizuje teraz dokładnie prokuratura.