Po pierwsze, dziecko zaczyna wtedy wyprawiać różne charakterystyczne dla tego wieku wariactwa, czyli wiadomo: tu jakieś ćpanko, tu przygodny seks, tu jazda po pijaku samochodem. W Stanach Zjednoczonych tuszowaniem takich wybryków i niwelowaniem ich skutków zajmują się poważne służby. Przebąkiwano gdzieniegdzie, że młode Bushówny nie wylewają i nie wysypują za kołnierz, ale jakoś nigdy nie dostało się to na pierwsze strony amerykańskich tabloidów.

Reklama

W Polsce ta aparatura działa jednak trochę gorzej. Gdy niejaki Przemysław Wałęsa spowodował w 1993 roku ciężki w skutkach wypadek samochodowy, to zelżył policję, która przyjechała na miejsce wypadku, a finalnie z owego miejsca zwiał. Jego adwokat bronił go tak zażarcie, że facet i tak dostał dwa lata w zawieszeniu na cztery, a zdiagnozowaną przez adwokata„pomroczność jasną” do dzisiaj przypisuje Wałęsom cała Polska.

Po drugie, dziecko zaczyna czuć, że samo jest sławne, a sławny chce być każdy i to jak najmniejszym kosztem. Dziecko polityka zamienia się w celebrytę, zwłaszcza jeśli jest młodą panną na wydaniu, jak Kasia Tusk czy Ola Kwaśniewska. Jest to jednak kolejna pułapka - dziecko polityka z reguły dziedziczy po rodzicu intelektualny temperament, z tym że nikt nie pisze mu tego, co ma powiedzieć. Do tego po jakimś czasie zaczyna być zirytowane, że jest znane tylko z powodu nazwiska i planuje zająć się czymś na własną rękę. Skutki bywają nieciekawe. Ola Kwaśniewska próbowała pracować w telewizji, ale więcej gestykulowała, niż mówiła. Jej romans z TVN zakończył się w momencie, gdy z głupia frant, rozmawiając z Mateuszem Kusznierewiczem, zaczęła zapłakana bronić tatusia i mówić, że choroba filipińska jest prawdziwa, dotyczy jelit i że Olek jedzie tylko na owsiance. Producent programu, tak jak cała Polska, nie uwierzył. Od tamtej pory Ola chodzi z mamą na pokazy mody i robi prasowe wywiady do "Vivy".

To jednak nic w porównaniu do Marii Wałęsówny, która zapragnęła w końcu przestać być jedynie córką swojego ojca, siostrą Przemysławą i koleżanką Edyty Herbuś. W najnowszym wywiadzie dla "Gali" szumnie zapowiada stworzenie fundacji Celebrity Nation. Jak się okazuje, to logo tej fundacji, dumnie wyeksponowane na biuście prezydentówny, narobiło skandalu 4 czerwca w Krakowie. Co ma robić fundacja, nie do końca wiadomo, ale boję się, że gdy jej działalność się zacznie, mogę stracić robotę jako komentator celebryckiej pustki. Wałęsówna, jak mówi, "raczy wątpić, zanim określi poprzeczywistość mianem prawdy", przez co "czasami ma wrażenie, że jest w milionach kawałków i żaden nie jest jej". Z tego powodu postanowiła zostać "dilerką prawdy", ponieważ "uwaga, ciekawość, jaką wzbudzamy, ma wielką siłę i wartość, ale jeśli kryje się za tym jakaś treść".

Reklama

Ze swoim ograniczonym intelektem próbowałem przez wiele godzin rozgryźć, o co chodzi w Celebrity Nation. Nie udało mi się, ale zacząłem coś podejrzewać, a w konsekwencji obleciał mnie strach. Jeśli fundacja Wałęsówny mówi poważnie o owym nasycaniu treścią polskich celebrytów, mogą zacząć dziać się straszne rzeczy. Po zorganizowanych przez Celebrity Nation kursach dokształcających Edyta Herbuś zacznie inscenizować sztuki Becketta, Edyta Górniak wraz z Kasią Cichopek opracują nowy rozwiązujący piractwo model prawa autorskiego, zaś Doda wygłosi na Uniwersytecie Warszawskim odczyt "Figura kobiety - gwiazdy pop w kontekście ponowoczesnego feminizmu".

Pani Mario, może niech się pani zastanowi? Pani, tak jak Ola, ma do końca życia zagwarantowany ciepły etat córki prezydenta. Ja mogę przez panią wylecieć na bruk. Proszę mieć serce.