"Nie chcę mówić, ale dużo wiem" - takie wypowiedzi mieszkańców Dygowa usłyszeli dziennikarze radia TOK FM. W Dygowie aż chuczy od plotek. Parafianie po publikacji zdjęć przez "Fakt" zapowiedzieli, że u takiego księdza nie będą się spowiadać i dawać na tacę.

Reklama

"Każdy jest facetem potrzebującym. Ale powinien tego pilnować - nie przypilnował i kicha. Tańczyć wolno, ale to były zdjęcia, które wskazywały, że oprócz tańca coś tam między nimi jest" - dodają dygowianie.

>>>Ksiądz odwołany po zabawie ze Szczypińską

Zdjęcia tańczącej pary - posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej i proboszcza z Dygowa, Ireneusza Żejmy - ukazały się w "Fakcie" w piątek i wywołały oburzenie. Po publikacji ksiądz przestał być proboszczem. Sam duchowny twierdzi, że ze stanowiska zrezygnował z poczucia odpowiedzialności za parafian, jednak pojawiły się pogłoski, że został on odwołany przez kurię. Sama kuria jednak temu zaprzecza.

"Proboszcz złożył rezygnację na ręce biskupa. Nie w poczuciu winy, ale w poczuciu odpowiedzialności za swoich parafian. Ma poczucie że jest osaczony. Ma poczucie niesprawiedliwości" - mówił w radiu TOK FM ks. Dariusz Jaślarz, rzecznik kurii koszalińsko-kołobrzeskiej.

>>>Szalona noc posłanki Szczypińskiej

Sprawą zdjęć zajmie się sąd. "Moje relacje nigdy nie wykroczyły poza charakter kontaktów przyjacielskich, a swoim zachowaniem nigdy nie dałam pretekstu, by opisywać je w taki sposób, w jaki to uczyniła gazeta "Fakt". W tych artykułach zostało naruszone moje dobre imię jako posła na Sejm RP oraz moja godność. Informuję, że w trybie pilnymskładam do sądu pozew o ochronę mojego dobrego imienia i moich dóbr osobistych" - napisała w spoecjalnym oświadczeniu opublikowanym na stronie partii posłanka Szczypińska.