"Skarżyć się nie będę, bo za taka cenę nie znajdę nigdzie pokoju, ale nie jest przyjemnie, jak pijani zaczepiają na korytarzu i domagają się seksu. Wszystko dlatego, że na pierwszym piętrze jest burdel" - mówi portalowi gazeta.pl studentka Paulina, która mieszka przy Gdańskiej. "Kręcą się paskudni faceci i zdarza się, że zagadują do studentek, gdy spotkają się z nimi przy bramie albo na klatce schodowej. Monitoring to jakaś ściema, nikt niczego nie monitoruje" - pisze na forum internetowym "Dziennika Łódzkiego" inna studentka, Aleksandra.

Reklama

Akademik przy Gdańskiej mieści się w odremontowanej kamienicy, której właścicielem jest Adam Potocki, właściciel firmy Apex. Biznesmen dziwi się, że agencja wywołuje oburzenie.

"No, jest agencja. A gdzie ma być, w namiocie? Dobrze płacą, lepiej niż studenci, poza tym studenci są tylko dziewięć miesięcy, a one cały rok. Mam na remonty. Wiem, że to trochę niezręczne i dziewczyny były zaczepiane. Więc w tym roku uprzedzamy już, że jest dom publiczny na pierwszym piętrze. No i staramy się prosić klientów, by nie wchodzili na wyższe piętra. Chronimy te dzieciaki, zapewniam" - mówi Potocki gazecie.pl.

Sprawą akademika zaniepokojone jest Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które w najbliższym czasie chce wysłać pisma do władz uczelni z prośbą o zwiększenie nadzoru nad domami, w których mieszkają studenci.