Jeszcze wczoraj informowano, że stan górników leżących w śląskich szpitalach jest stabilny. Niestety w przypadku ciężkich poparzeń może się on nagle i niespodziewanie bardzo pogorszyć. I tak było w przypadku jednego z górników leżących w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń.
Jak informuje tvp.info, jego stan pogorszył się już we wtorek wieczorem. Całą noc lekarze próbowali go uratować. Nad ranem jednak stwierdzili zgon. Zamrły górnik miał 45 lat. Mieszkał w Rudzie Śląskiej. Osierocił dwoje dzieci.
To 19. ofiara tragedii z 18 września. 1050 metrów pod ziemią, w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej zapalił się, a potem wybuchł metan. Pod ziemią zginęło 12 osób, na powierzchnię wywieziono 40 rannych. W kolejnych dniach zmarło jeszcze siedmiu górników.
W szpitalach nadal przebywa 25 osób. Stan dwóch z nich jest bardzo ciężki.