Dotąd panowało przekonanie, że Iwona Wieczorek, pokłócona ze znajomymi w sopockim klubie, wracała do domu. Kamery monitoringu zarejestrowały ją o 4:12 w gdańskim Jelitkowie, po czym zaginęła bez śladu. Autorzy książki wskazują na inny scenariusz. Na trasie powrotu Iwony odbywało się ognisko urodzinowe kolegi, na które również była zaproszona. Jej bliska koleżanka uczestniczyła w tym ognisku. Z bilingów wynika, że Iwona próbowała kontaktować się SMS-owo z osobami, które były na ognisku, zanim rozładował jej się telefon. Możliwe, że chciała do nich dołączyć.

Marta Bilska w rozmowie z TOK FM podkreśla, że osoby z ogniska nie zostały należycie przesłuchane, a ich zeznania zawierają duże zamieszanie i nie zgadzają się z logowaniami telefonów. Dziennikarka Anna Sobańda wspomina, że "niepamięć" uczestników ogniska frustrowała śledczych, a problemem były nawet różnice w imionach i pseudonimach (np. Marcin nazywany "Sebastianem"). Ten wątek, choć na trasie Iwony, pozostał niedostatecznie zbadany.

Czy Iwona Wieczorek była widziana po zaginięciu?

Książka "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw" rzuca światło na jeszcze bardziej szokującą teorię. Według relacji, którą autorzy usłyszeli od wielu osób, Iwonę rzekomo widziano już po zaginięciu w domu na Helu, w towarzystwie innych osób.

Reklama
Reklama

Incydent w Jastrzębiej Górze

Dodatkowo, grono znajomych Wieczorek przedstawiło wersję, że dziewczynę "rzekomo widziano w Jastrzębiej Górze w towarzystwie mężczyzny i grupy osób". Kiedy znajomi przybyli do ośrodka, rozwieszając plakaty z wizerunkiem Iwony, cała grupa, widząc plakaty, "zawinęła się i odjechała". Marta Bilska przyznaje w TOK FM, że ta historia wydaje się nieprawdopodobna, ale "za dużo osób ją nam opowiada".