"Kopiowanie taśm analogowych, a na takich pracowały czarne skrzynki w prezydenckim tupolewie, może spowodować ich zaszumienie. A to z kolei może być środkiem do ukrycia śladów montażu. Nie każda kopia wiernie odzwierciedla zapis oryginalny - twierdzą biegli od zapisów fonoskopijnych, m.in. Jacek Rzeszotarski, ekspert Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego" - pisze "Nasz Dziennik".

Reklama

Gazeta należąca do imperium medialnego Tadeusza Rydzyka twierdzi, że na taśmach nie ma rozmowy z kontrolerem lotu, który miał pozwolić załodze tupolewa zejść na wysokość 50 metrów. To, zdaniem dziennika, nasuwa wątpliwości, czy nagranie jest autentyczne. A szumy miały pomóc w ukryciu śladów montowania taśm - sugeruje autor artykułu.

Podobno akurat w miejscu, gdzie powinna się pojawić rozmowa z wieżą w Smoleńsku o zejściu na 50 metrów, jest niedoczytane półtorej minuty zapisu. Właśnie przez szumy - podkreśla gazeta.