- Prokuratura nie tylko nie ma prawa przeszukiwać pomieszczeń redakcji, ale także nie potrafi tego zrobić - grzmiał w czasie akcji ABW we "Wprost" Sylwester Latkowski, naczelny tygodnika. Wielogodzinna akcja przedłużała się, bo - jak relacjonował Latkowski - funkcjonariusze nie potrafili sobie poradzić z jego laptopem.
- Nie potrafią zgrać danych z MacBooka Apple'a. Żyjemy w takim kraju, gdzie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie potrafi zgrać laptopa. Trudno się dziwić, że nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa rozmów - ironizował dziennikarz.
ABW szybko stała się obiektem kpin, bo po kilkugodzinnym oblężeniu redakcji funkcjonariusze wyszłli z pustymi rękami, a na dodatek jeden z nich przez nieuwagę zostawił w siedzibie "Wprost" teczkę.
W piątek w sieci opublikowany został również e-mail, jaki miało wysłać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do firmy MacLife. Firma na swoim profilu na Facebooku opublikowała scan wiadomości z pytaniem: Może to nie ABW, ale data zapytania oraz temat dosyć mocno powiązany z Wprost. Czy to możliwe?
Z treści maila wynika, że MSW szukało zewnętrznego specjalisty od kopiowania binarnego danych z dysku MacBooka, 13-calowego. Autorowi maila zależało na czasie, chciał pomocy jak najszybciej, "jeszcze dzisiaj", a wiadomość miała być wysłana wieczorem 18 czerwca, czyli w dniu nalotu na redakcję "Wprost".
O techniczne przygotowanie służb i wspomnianego e-maila zapytaliśmy rzecznika MSW. Dostaliśmy odpowiedź, że nikt z MSW nie wysyłał kiego maila.
W powyższej sprawie będą podjęte kroki prawne; sprawą zajmują się już nasi prawnicy - informuje nas biuro prasowe MSW.