41 lat temu legły nadzieje Czechów i Słowaków na wypracowanie własnej drogi do socjalizmu. Kres im położyła interwencja wojsk Układu Warszawskiego, w tym (ludowego) Wojska Polskiego. Jednym z jej nieznanych epizodów była działalność specjalnie wówczas utworzonej grupy operacyjnej „Góral”. W tym miejscu nasuwa się analogia do działającej na początku lat 80. w Polsce wschodnioniemieckiej grupy operacyjnej „Warszawa” („Warschau”). No cóż, historia lubi się powtarzać... Co warto jednak podkreślić, w przeciwieństwie do funkcjonariuszy Stasi w Polsce grupa operacyjna „Góral” działała u naszego południowego sąsiada bez wiedzy, a tym bardziej zgody władz Czechosłowacji!

Reklama

Pod okiem bezpieki

Polska bezpieka wydarzenia w Czechosłowacji (zwane praską wiosną) śledziła bardzo uważnie. Podobnie bowiem jak na początku lat 80. „bratnie kraje socjalistyczne”, tak wówczas przywódcy PRL obawiali się niekorzystnego wpływu demokratyzacji w jednym z krajów bloku na rządzonych przez siebie obywateli. Szczególna rola spoczęła na Służbie Bezpieczeństwa województw przygranicznych. Oczywiście sięgnięto do sprawdzonych metod, m.in. postawiono na nogi całą posiadaną agenturę. Z jednej strony starano się rozpoznawać rozwój sytuacji u naszego południowego sąsiada, a z drugiej minimalizować jej wpływ na wydarzenia w kraju i monitorować nastroje Polaków. Co prawda na biurko towarzysza Wiesława czyli Władysława Gomułki płynęły uspokajające raporty o braku poparcia wśród Polaków dla działań Czechów i Słowaków, ale obawiano się (i to bardzo poważnie), aby polskie społeczeństwa nie poszło jednak za ich przykładem.

Działania bezpieki uległy znacznej intensyfikacji w sierpniu 1968 r. Z dniem 21 sierpnia całości działań związanych z sytuacją w Czechosłowacji nadano kryptonim „Podhale”. W działaniach uczestniczyły wszystkie jednostki resortu spraw wewnętrznych. Wśród nich utworzona dzień wcześniej w MSW specjalna grupa operacyjna, której nadano kryptonim „Góral”. Jej krótkie, acz interesujące dzieje są doskonałym przyczynkiem do funkcjonowania polskiej bezpieki.

Reklama

Na czele niewielkiej, starannie dobranej grupki funkcjonariuszy stanął wicedyrektor Departamentu II MSW (kontrwywiadu) Henryk Żmijewski. W jej skład weszło 28 funkcjonariuszy, w tym dwóch kierowców. Wszyscy oni o swym nowym zadaniu dowiedzieli się dopiero w dniu utworzenia „Górala”. Zostali wezwani „systemem alarmowym” do ministra spraw wewnętrznych Kazimierza Świtały na naradę, która rozpoczęła się na godzinę przed interwencją. Już godzinę później odlecieli z wojskowego lotniska na Okęciu do Wrocławia. Następnie autokarem przewieziono ich do Świdnicy, do miejsca zgrupowania jednostek Wojska Polskiego. Następnego dnia w godzinach rannych wraz z aktywem partyjnym Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z Wrocławia i Katowic wyruszyli w dalszą podróż w kierunku Czechosłowacji. Dojechali jednak tylko do przejścia granicznego w Lubawce. Zatrzymały ich „zawały leśne i przeszkody na drogach”. Postanowiono więc zmienić pierwotne plany. Ostatecznie część funkcjonariuszy przerzucono z najbliższego lądowiska drogą powietrzną do Czechosłowacji, w rejon dyslokacji Sztabu II Armii WP (jej sztab mieścił się w Hradcu Kralove). Pozostałych odwieziono ponownie do Świdnicy i przetransportowano do CSRS „w późniejszym terminie”.

Na terenie Czechosłowacji grupa ta podlegała szefowi Zarządu Wojskowej Służby Wewnętrznej II Armii Wojska Polskiego. Esbecy weszli w skład tworzonych przez WP komend garnizonów (często zostając, jak później stwierdzano w sprawozdaniu, nawet ich „faktycznymi kierownikami, mądrością i intelektem przewyższali oficerów politycznych WP i WSW”).

Elementy kontrrewolucyjne

Reklama

Funkcjonariusze GO „Góral” prowadzili oczywiście działalność operacyjną. Rozpoczęli ją od nawiązywania kontaktów z pracownikami aparatu bezpieczeństwa i milicji naszego południowego sąsiada, „celem przekonania ich o konieczności zabezpieczenia zdobyczy socjalistycznych przed elementami kontrrewolucyjnymi”. Starali się również dotrzeć do kierownictwa aparatu partyjnego i administracyjnego. Co ciekawe, przygotowane wcześniej przez wrocławską SB wykazy obywateli Czechosłowacji pozytywnie nastawionych do interwencji okazały się niemal kompletnie nieprzydatne. Oprócz owocnych kontaktów nieoficjalnych (w ich wyniku uzyskano szereg cennych informacji dot. dyslokacji nierozpoznanych, nowych jednostek wojskowych CSRS, magazynów broni, składnic itp. „elementów kontrrewolucyjnych” i sytuacji politycznej w danym okresie), odbywano również rozmowy oficjalne, które jednak „wnosiły bardzo słabe elementy rozpoznawcze”.

Teoretycznie funkcjonariusze grupy mieli działać konspiracyjnie. Jednak nie wyposażono ich ani w umundurowanie, ani nawet w dokumenty wojskowe. Nic zatem, że szybko doszło do ich dekonspiracji. Tym bardziej iż część z nich przed swymi rozmówcami... ujawniła miejsce pracy. Na początku września działalnością funkcjonariuszy polskiego MSW działającego na terenie CSRS zainteresowały się nawet władze Czechosłowacji. Wobec czego zdecydowano się na ich wymianę.

Od 17 września zastąpiła ich mniej już liczna grupa – licząca 14 funkcjonariuszy, w tym 3 kierowców. Na jej czele stanął wicedyrektor Biura „B” MSW (zajmującego się obserwacją) Zdzisław Poniatowski. Ci funkcjonariusze otrzymali już mundury wojskowe i występowali „pod legendą” oficerów Wojskowej Służby Wewnętrznej. Wszyscy posiadali też dokumenty oficerów WP, identyczne jak oficerowie WSW. Sytuacja była jednak nadal daleka od ideału – brakowało dokumentów legalizacyjnych dla samochodów służbowych z rejestracjami cywilnymi, kierowcy nie zostali odpowiednio przeszkoleni – nie znali przepisów wojskowych i regulaminów służby wewnętrznej. Ponadto dawał im się we znaki „brak znajomości posługiwania się mapami w terenie za pomocą punktów topograficznych, rzeźby terenu”. A trzeba przypomnieć, że jedną z głównych form oporu Czechów i Słowaków było usuwanie drogowskazów. Działalność polskich esbeków utrudniały też inne, bardziej prozaiczne bolączki, np. brak podstawowego wyposażenia do zakwaterowania oficerów i ich pracy, czyli samochodów sztabowych, namiotów, łóżek, sprzętu gospodarczego czy... brak tłumaczy.

Mimo zmniejszenia liczebności grupy, zwiększono ilość obsługiwanych komend garnizonów – na każdego funkcjonariusza SB przypadały po 2 – 3 do „operacyjnego rozpoznania”. Co ciekawe, prawdopodobnie dopiero wówczas dokonano podziału zadań między funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa i Wojskowej Służby Wewnętrznej. Funkcjonariuszom SB przekazano „wszystkie kontakty mające dotarcie do instytucji cywilnych, a pozostające w zasięgu WSW”. Ustalono też zasady współpracy i sposób wymiany informacji.

Odznaczeni przez Radę Państwa

Do zadań funkcjonariuszy GO „Góral” należało nawiązywanie i rozszerzanie kontaktów z osobami (możliwie na kierowniczych stanowiskach) z aparatu służby bezpieczeństwa, milicji, aparatu ścigania, rad narodowych oraz organizacji politycznych i społecznych. Co ciekawe, naszym esbekom zalecano... kontakty oficjalne bez obecności osób trzecich. Spotkania nieoficjalne miały się odbywać jedynie na wyraźne życzenie drugiej strony. Polscy esbecy mieli zbierać informacje o osobach pozytywnie i negatywnie ustosunkowanych do działań państw Układu Warszawskiego wobec CSRS. Do obowiązków członków tej grupy należało również gromadzenie, dla potrzeb aparatu propagandowego, materiałów kompromitujących „osoby negatywne”. Funkcjonariusze mieli też pozyskiwać informacje o planach działań dywersyjno-terrorystycznych wobec osób pozytywnie nastawionych do interwencji. Nie zapominano również o zwracaniu uwagi na „na przejawy działalności placówek dyplomatycznych państw kapitalistycznych akredytowanych przy rządzie CSRS i kierunek ich zainteresowań”.

W czasie działalności grupy operacyjnej „Góral” w specjalnej kartotece zaewidencjonowano łącznie 442 osoby, „które odgrywają jakieś znaczenie w życiu polityczno-gospodarczym” terenu, na którym pracowali funkcjonariusze SB (w tym 223 ustosunkowane pozytywnie i 219 negatywnie). W wyniku jej działalności powstały kontrwywiadowcze charakterystyki terenu (obejmowały one rejon, na którym funkcjonowała dana komenda garnizonu). W skład tych charakterystyk wchodziły m.in.: ogólna charakterystyka polityczna, wykaz ważniejszych instytucji i osób na kierowniczych stanowiskach, wykaz „elementu negatywnego”, wykaz kontrrewolucyjnych grup powstałych po styczniowym plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji, wykaz „osób pozytywnych” oraz wykaz „osób pozytywnych”, z którymi utrzymywano kontakty i które wyraziły gotowość podtrzymania takiego kontaktu lub ewentualnie nawiązania go (do tej ostatniej grupy zaliczono łącznie 55 osób).

Niezależnie od pracy operacyjnej funkcjonariusze SB udzielali też „moralnej pomocy kierowniczemu aktywowi partyjnemu i pracownikom służby bezpieczeństwa” Czechosłowacji poprzez osobiste kontakty i rozmowy (można rzec, uświadamiające).

Grupa operacyjna „Góral” zakończyła swoją działalność wraz z wycofaniem wojsk polskich z Czechosłowacji. Władze doceniły działalność jej funkcjonariuszy, aż 47 spośród nich odznaczyła Rada Państwa (oficerskimi krzyżami zasługi, kawalerskimi krzyżami zasługi oraz złotymi i srebrnymi krzyżami zasługi). Co jednak warto podkreślić, jej likwidacja nie zakończyła działań wywiadowczych polskiej SB na terenie CSRS. Jeszcze przez wiele miesięcy prowadzono dalszą obserwację „działalności wrogich kontrrewolucyjnych środowisk i wpływów zagranicznych ośrodków dywersji polityczno-ideologicznej” oraz przebiegu „normalizacji” u naszego południowego sąsiada.

*Grzegorz Majchrzak jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN. Opublikował m.in. (wraz z Łukaszem Kamińskim) tom dokumentów „Operacja »Podhale«. Służba bezpieczeństwa wobec wydarzeń w Czechosłowacji 1968 – 1970” (Warszawa 2008)