Donald Tusk pojawił się w II Liceum Ogólnokształcącym w Gorzowie Wielkopolskim, jak zaznaczył nie przypadkiem. To właśnie uczennica tej szkoły była bohaterką jednego z najgłośniejszych epizodów ostatnich dni kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Gdy w czwartek premier, spóźniony na spotkanie z przedstawicielami lokalnych organizacji samorządowych, przystanął przy grupie młodych ludzi, jedna z dziewczyn wypaliła z pytaniem, dlaczego udaje patriotę, gdy jest zdrajcą Polski. Jak relacjonuje tvn24.pl, szef rządu miał odpowiedzieć, że dziewczyna ma poczucie humoru.
Dziś premier spotkał się z licealistami na debacie i tłumaczył się ze swojego zachowania. - Jeśli ktoś się poczuł dotknięty, bo to też znalazłem w necie, moim zachowaniem na bulwarze, kiedy powiedziałem do koleżanki, że ma moim zdaniem poczucie humoru, to wydaje mi się, że moja reakcja była całkiem do zniesienia, jak na treść pytania, jakie pod moim adresem padło - tłumaczył Tusk. Prosił też, by nikt nie czuł się urażony.
Na koniec kwiaty, które dostał od licealistów, chciał wręczyć dziewczynie. Ta jednak odmówiła. - Nie od każdego mężczyzny kobiety kwiaty przyjmują - skomentował to szef rządu.
- Oczywiście nie przyjęłam ich, bo jak miałam przyjąć kwiaty ze strony zdrajcy - tłumaczyła licealistka. Jak dodała, premier chciał, żeby nie była na niego zła. - Ja nie jestem zła na pana premiera. Mam jedynie co do jego osoby wielki żal za to, że mógł tak powiedzieć o Polsce - wyjaśniała.