W Moskwie czuć nerwową atmosferę. Przybywa policji w centrum miasta, funkcjonariusze otoczyli Kreml. Są pierwsze zatrzymania po przepychankach opozycjonistów z żołnierzami.
W pobliżu Placu Maneżowego gromadzą się grupy osób, wznosząc okrzyki: Hańbai Rosja bez Putina. Wydarzenia w Moskwie związane są z wyrokiem dla Alieksieja Nawalnego. Lider opozycji i kandydat na mera Moskwy został skazany na 5 lat łagru za rzekome machinacje finansowe.
Wczoraj opozycjonista został zarejestrowany jako kandydat na mera Moskwy, a już dziś jego sztab poinformował, że zrezygnował z kandydowania.
To pierwszy taki przypadek w historii wyborów mera stolicy - twierdzą członkowie miejskiej komisji wyborczej. Według byłego mera Jurija Łużkowa, wybory bez Nawalnego nie będą nikogo interesować.
Jednak jak poinformowały po chwili rosyjskie agencje, sztab wyborczy opozycjonisty pospieszył się z ogłoszeniem rezygnacji. Sam Nawalny zapowiedział, że jutro złoży w tej sprawie specjalne oświadczenie.
Republikańska Partia Rosji, którą reprezentuje Nawalny zapowiedziała, że rozpoczyna kampanię na rzecz bojkotu moskiewskich wyborów. Natomiast kremlowska rada do spraw praw człowieka chce zbadać zasadność wyroku na Nawalnego.