Samozwańczy szef donieckiej komisji wyborczej Roman Liahin poinformował, że frekwencja stanowiła niemal 75 proc. 90 proc. głosujących miało poprzeć ogłoszenie powstania Republiki Donieckiej. Separatyści zapowiedzieli też, że na Wschodzie nie będzie wyborów prezydenckich 25 maja, choć jeszcze kilka godzin wcześniej obiecywali, że nie będą przeszkadzać w icgh przeprowadzeniu.

Reklama

Komentatorzy zauważają, że przedstawione wyniki są absurdalne, ponieważ punktów do głosowania było kilkukrotnie mniej niż zazwyczaj, a w niektórych miejscowościach w ogóle ich nie było, a zatem fizycznie taka liczba wyborców nie byłaby w stanie zagłosować. Duża liczba oddanych głosów to prawdopodobnie wynik tego, że pozwalano głosować niemal każdemu, kto chciał i można to było robić kilka razy. Ponieważ karty nie były w ogóle zabezpieczone, można było je sobie samemu wydrukować w domu, a potem kilka wrzucić do urny wyborczej. Przebiegu plebiscytu nikt nie kontrolował, nie było żadnych obserwatorów, nawet ze wspierającej separatystów i terrorystów Rosji.

Dla ukraińskich władz głosowanie jest nielegalne. Wspólnota międzynarodowa już wcześniej zapowiedziała, że nie uzna jego wyników. O jego odłożenie apelował nawet prezydent Rosji Władimir Putin.