Ja tylko doprowadziłem do liczących się zmian, ale reforma systemu emerytalnego była konieczna, bo była podyktowana troską o emerytów, aby ich emerytury nie uległy zmniejszeniu. I ktoś, kto dzisiaj o tym zapomina, to po prostu kłamie - tak Bronisław Komorowski zareagował w "Kontrwywiadzie" RMF na przypomniane przez prowadzącego rozmowę dziennikarza zarzuty, jakoby ustawa emerytalna wydłużająca wiek do uzyskania świadczeń nie była wcale sukcesem ani rządu, ani tym bardziej prezydenta.

Reklama

Prezydent nie jest od tego, żeby sypać piasek w tryby machiny rządowej. Prezydent nie jest od tego, żeby wsadzać kij w szprychy. Tak było! Za poprzednich prezydentów tak bywało! - odpowiedział Komorowski. - Otóż rolą prezydenta jest wpływać na to, aby rozwiązania proponowane przez rząd były lepsze. Albo uzdalniały różne inne wrażliwości. I tak działałem, i tak działam - dodał. Jego zdaniem w dyskusji o reformie emerytury sztab Andrzeja Dudy sięga po kłamstwa:

W moim przekonaniu jego sztab uprawia kłamliwą politykę, kłamliwą kampanię negatywną oskarżając bezpodstawnie, oskarżając zamykaniem oczu na to, co rzeczywiście zrobiłem w tej sprawie.

Na sugestię dziennikarza RMF, że może powinien skorzystać z przywileju, jaki daje debata prezydencka i powiedzieć to swojemu kontrkandydatowi prosto w twarz, Bronisław Komorowski nie pozostawia wątpliwości - debata przed pierwszą turą nie wchodzi w grę.

Debata, która by miała polegać, że dziesięciu kontrkandydatów strzela do bramki prezydenta przez godzinę - mając zresztą do czasu pewnie pięć minut każdy - według niej nie stwarza szansy na żadną pogłębioną wymianę myśli, poglądów, na ujawnienie swoich zamiarów, swoich programów - podkreślił prezydent w "Kontrwywiadzie".