Koniec dekady lat 60. z jednej strony był jednym z najtragiczniejszych rozdziałów w dziejach PRL. W grudniu 1970 roku na Wybrzeżu władza ludowa pokazała swoje upiorne oblicze. Pacyfikacja robotniczych protestów kosztowała życie kilkadziesiąt osób, co najmniej kilkaset dotknęły dotkliwe represje z karą więzienia włącznie. W wyniku walk frakcyjnych szefem PZPR został rzutki Ślązak Edward Gierek, który zapoczątkował nowy kurs w łonie partii.

Reklama

Z drugiej strony mimo wszystko kwitło życie kulturalne. Widzowie doczekali się kolejnej rodzimej superprodukcji. W 1969 premierę miał kinowy film "Pan Wołodyjowski" oraz jego serialowa wersja - "Przygody pana Michała". Ekranizacja arcypowieści Sienkiewicza imponowała rozmachem. Scenę ataku wojsk tureckich na Kamieniec Podolski co prawda kręcono na zamku w Chęcinach, ale za to na potrzeby filmu zbudowano gigantyczne dekoracje. Czternastometrowe mury obronne z tektury szturmowali komandosi z "Czerwonych beretów" oraz 2500 uczniów okolicznych liceów, ucharakteryzowanych na Turków, kilka wielbłądów z krakowskiego ZOO, a także konie, które udawały osły.

W 1970 roku na ekrany wszedł inny film, bez którego trudno sobie wyobrazić rodzimą kinematografię. Mowa o "Rejsie" Marka Piwowskiego. Czarnobiałą fabułę o absurdalnej podróży donikąd wiślanym statkiem wycieczkowym, od początku otaczała legenda. Władze zakwalifikowały film do kin studyjnych, w związku z czym kolportowano go w zaledwie dwóch kopiach, co spowodowało czarnorynkowy handel biletami na seanse. Jeszcze gorzej poszło na kolaudacji. Piwowski musiał dwukrotnie przerabiać i skracać film i to nie tylko ze względu na zastrzeżenia cenzury. Korekty domagała się także Jolanta Lothe. W efekcie z filmu wycięto sceny, w których aktorka prezentowała swój imponujący biust. Do legendy przeszły ekscesy na planie. Notorycznie z pokładu znikał Jan Himilsbach, którego odnajdywano potem w podrzędnych knajpach i izbach wytrzeźwień. Bodaj najbardziej niezwykły był jednak casting. Po ogłoszeniach zamieszczonych w prasie na przesłuchania w warszawskiej Hali Gwardii zgłosiło się kilka tysięcy chętnych. Spośród nich reżyser wybrał … najgorszych. – Piwowski zastosował naczelną zasadę realnego socjalizmuselekcję negatywną – tłumaczył tę decyzję Stanisław Tym, pamiętny odtwórca roli kaowca. Notabene pierwotnie w te role miał się wcielić Bogumił Kobiela. Aktor zginął tragicznie tuż przed rozpoczęciem zdjęć.

p