Zbigniew Hołdys o swoim powrocie do "Wprost" napisał na Facebooku. "Tomasz Lis powiedział: "Zamykamy oczy, niech Hołdys pisze, co chce". Nie zamierzam jednak tych zamkniętych oczu nadużywać, choć nie będę też pisać pod Lisa" – dodaje Hołdys.
Hołdys zrezygnował ze współpracy z tygodnikiem po tym, jak redakcja trzykrotnie odrzuciła jego teksty. Pojawiły się wówczas spekulacje, że został wyrzucony przez redaktora naczelnego tytułu Tomasza Lisa. Hołdys temu zaprzecza.
"Uznałem wówczas, że mój wysiłek umysłowy nie będzie marnotrawiony. Moje odejście nie miało jednak żadnego negatywnego wpływu na kontakty z Tomaszem Lisem. Polska jest zdewastowana emocjonalnie. Ludzie nie wierzą, że nie każdy spór na niwie zawodowej musi kończyć się takim konfliktem jak między Jarosławem Kaczyńskim a Joanną Kluzik-Rostkowską lub Bronisławem Wildsteinem i Telewizją Polską" – tłumaczy Presserwisowi Hołdys.