Kaczyński wraz z innymi politykami PiS, m.in. Mariuszem Błaszczakiem i Mateuszem Morawieckim, przybyli wieczorem przed Prokuraturę Krajową w Warszawie, gdzie - jak twierdziły niektóre media - miało dojść do jej "próby siłowego przejęcia" przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara, w asyście służby więziennej.

Reklama

"Adam Bodnar był dziś w Prokuraturze Krajowej"

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że w Prokuraturze Krajowej nie dochodziło ani nie dochodzi do jej siłowego przejęcia. "Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Adam Bodnar był dziś w Prokuraturze Krajowej. To jego codzienna praktyka. Ponieważ łączy funkcję Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, wykonuje swoje obowiązki zarówno w siedzibie Ministerstwa Sprawiedliwości, jak i w siedzibie Prokuratury Krajowej" - przekazał resort.

Kaczyński podkreślił, że "nastąpiło bezprawne wkroczenie do Prokuratury Krajowej i bezprawna próba przejęcia władzy w prokuraturze przez tzw. pełniącego obowiązki". - Uczestniczy w tym bezpośrednio minister Bodnar. Chciał także dokonać wejścia do gabinetu i żeby dwoje prokuratorów dokonało inwentaryzacji. Oni, zgodnie z prawem, odmówili podjęcia takich działań. Wiem, że prokurator Dariusz Barski nie chce zgodzić się na bezprawne działania i podać się do dymisji - powiedział prezes PiS.

Reklama

Kaczyński mówi o "pełzającym zamachu stanu"

12 stycznia br. resort sprawiedliwości poinformował, że minister sprawiedliwości-prokurator generalny Adam Bodnar w czasie spotkania z prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim wręczył mu dokument stwierdzający, że przywrócenie go do służby czynnej 16 lutego 2022 r. przez poprzedniego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę, "zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów i nie wywołało skutków prawnych”. Następnie resort sprawiedliwości poinformował, że na mocy decyzji premiera Donalda Tuska pełniącym obowiązki prokuratorem krajowym został Jacek Bilewicz.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego dochodzi do "pełzającego zamachu stanu". - Trwa w tej chwili kryzys, z tym, że to jest kryzys opisany w prawie. To jest art. 127 kk (zagrożony karą) od 10 lat do dożywocia. To jest próba siłą zmian ustroju. Zresztą, to nie tylko to wydarzenie, wiele z tych wydarzeń, które miały miejsce po 13 grudnia łącznie składają się na popełnienie przez tę władzę przestępstwa - ocenił.

Prezes PiS: Nadzieją jest prezydent Andrzej Duda

Reklama

Jak stwierdził, nadzieją jest prezydent Andrzej Duda, który - według prezesa PiS - powinien zwołać Radę Gabinetową, Radę Bezpieczeństwa Narodowego, "a być może podjąć także inne działania, by w Polsce przywrócić funkcjonowanie Konstytucji i prawa".

Ta świadomość łamania prawa po stronie rządowej jest, ale wiedząc, że mają poparcie z różnych stron, a przede wszystkim z zagranicy, z Niemiec, uważają, że wszystko im wolno. Mam nadzieję, że okaże się, że nie wszystko im wolno i będą musieli ponieść konsekwencje - powiedział Kaczyński.

Wyraził nadzieję, że w Polsce w krótkim czasie powstanie front obrony demokracji, front obrony wolności. - Nie wierzę natomiast w żadne zmiany ze strony sił zewnętrznych, bo one realizują swoje interesy i te opowieści o praworządności były zwykłym pretekstem - dodał prezes PiS.

"Przesuwanie granicy niepraworządności"

Obecny rząd interpretuje paragrafy ustaw, artykuły konstytucji tak, jak mu się żywnie podoba - oświadczył przed budynkiem Prokuratury Krajowej w Warszawie były premier Mateusz Morawiecki. - To jest coś, czemu powinniśmy powiedzieć zdecydowane nie - dodał.

Nie ma takiej instytucji jak zgoda na zmianę prokuratora krajowego bez zgody prezydenta. Oni - obecny rząd - kompletnie to pomijają. Interpretują paragrafy ustaw, artykuły konstytucji tak, jak się to żywnie podoba. To jest niepraworządne, na wskroś niepraworządne - ocenił.

To, co robi aktualny rząd to, jak powiedział Morawiecki, "przesuwanie granicy niepraworządności". - To jest coś, przeciwko czemu powinniśmy postawić tamę, to jest coś, czemu powinniśmy powiedzieć zdecydowane, bardzo mocne nie - dodał.

"Próbują domknąć system"

Były wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak powiedział, że Prokuratura Krajowa to kolejna instytucja polskiego państwa, w której trwa próba przejęcia, tak jak było to w przypadku mediów publicznych. - Mamy teraz do czynienia z najściem na prokuraturę - stwierdził.

Według niego, dzieje się tak, ponieważ obecnie rządzący pewnie boja się śledztw prowadzonych przez prokuraturę. - Próbują domknąć system. Skoro uwięzili policjantów, którzy walczyli z korupcją, no to teraz próbują zatrzeć te wszystkie materiały, dokumenty, które stanowią o korupcji - ocenił polityk.

Powiedział, że wielu z parlamentarzystów obecnej koalicji ma postawione zarzuty "a więc chodzi zapewne o bezkarność".