40 lat temu doszło do wybuchu w warszawskiej Rotundzie [GALERIA]
1 Jak na bieżąco donosili reporterzy "Życia Warszawy": "Na miejsce katastrofy pospieszyły natychmiast jednostki straży pożarnych, MO, wojska. Błyskawicznie pojawiły się karetki pogotowia. Dostęp do ofiar utrudniały zawalone części stropów, powyginane belki, zwalone i połamane meble. Natychmiast przystąpiono do ratowania ludzi. Na miejsce katastrofy przybyli przedstawiciele władz miasta. Ogromną ofiarność wykazywali warszawiacy. Jeszcze trwała akcja ratunkowa, kiedy sprzed PKO odjechały dwa autobusy z ludźmi spontanicznie ofiarującymi krew dla ratowania poszkodowanych. Do późnych godzin wieczornych w szpitalach warszawskich zgłaszali się ochotnicy, którzy własną krwią gotowi byli ratować poszkodowanych w katastrofie. Lekarze warszawscy i pielęgniarki nie schodzili z posterunku. Ci z nich, którzy zakończyli pracę lub mieli wolny dzień, samorzutnie zgłosili się do pomocy w pogotowiu ratunkowym i w szpitalach".
Narodowe Archiwum Cyfrowe
2 Eksplozja zaszokowała wszystkich. Nie znano jeszcze przyczyny katastrofy, służby wzięły pod uwagę zarówno atak terrorystyczny, próbę napadu, jak i wypadek. Dlatego na miejscu od razu pojawiło się wojsko. Mieszkańcy stolicy po pierwszym szoku snuli teorię, że był to zamach mający na celu wykazanie nieudolności ekipy Edwarda Gierka, i być może ekipa Gierka także w taką wersję uwierzyła. W KC PZPR odbyła się narada mająca ustalić, jak potraktować tragedię. Ukryć się jej nie dało, postanowiono więc przekuć ją w sukces. Fotoreporterom odbierano negatywy i selekcjonowano zdjęcia, które mogły ukazać się w prasie. Prasę też selekcjonowano – o wypadku mogły pisać wybrane redakcje, zawsze w tonie opowiadającym o nadzwyczajnej mobilizacji sił i zapewniającym o opiekuńczości państwa. Nie dopuszczano do spekulacji łączących wybuch z wcześniejszym pożarem Mostu Łazienkowskiego i Centralnego Domu Towarowego – co mogłoby sugerować jakiś zorganizowany spisek – choć istotnie niewiele wskazuje, by wydarzenia te były powiązane.
Narodowe Archiwum Cyfrowe
3 Jednorazowo na miejscu pracowało początkowo około dwustu ludzi, głównie strażaków, przy czym działali w systemie trzyzmianowym, a więc 24 godziny na dobę. W sobotę 17 lutego odnaleziono zwłoki czterech osób, następnego dnia kolejne dwa ciała. Jednocześnie w szpitalach trwała walka o życie ciężko rannych – jednej z kobiet nie udało się uratować i ona właśnie zamknęła tragiczną listę ofiar katastrofy na liczbie 49.
Narodowe Archiwum Cyfrowe
4 Natychmiast po wybuchu powołano specjalną komisję mającą zbadać przyczyny katastrofy. W jej składzie znaleźli się przedstawiciele m.in. Wojskowej Akademii Technicznej, Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej i Zakładu Kryminalistyki Komendy Głównej MO. Eksperci szybko ustalili, że przyczyną dramatu była nieszczelna instalacja gazowa. Prawdopodobnie nie było w tym winy człowieka. Zima 1978/1979 była zimą stulecia. Niskie temperatury i drgania podłoża wywoływane przez przejeżdżające pod ziemią pociągi (Rotunda stała, i dziś – odbudowana i przebudowana – również stoi, nad tunelem kolejowym prowadzącym z Dworca Centralnego na Wschodni) spowodowały pęknięcie instalacji, a gruba pokrywa śnieżna sprawiła, że gaz nie wydostawał się na zewnątrz, lecz przedostawał do ułożonej w pobliżu instalacji telekomunikacyjnej, stamtąd zaś do budynku.
Narodowe Archiwum Cyfrowe
5 Po latach okazało się, że oprócz oficjalnych doniesień powstał tajny raport dla Edwarda Gierka, który co prawda nie różnił się we wnioskach co do przyczyn eksplozji, obciążał jednak bylejakość pospiesznego, obliczonego na szybkie efekty budownictwa epoki Gierka. Jak po latach mówił w rozmowie z „Polska The Times” historyk prof. Antoni Dudek: „Z raportu wynika, że katastrofę spowodowały nie tylko nieszczęśliwy splot zdarzeń i zima stulecia. Winna była władza. Do katastrofy nie doszłoby, gdyby nie bałagan i zaniedbania. Trzy lata wcześniej z powodu migracji gazu podobna eksplozja miała miejsce w Gdańsku. Zginęło 17 osób, ale nikt nie wyciągnął z tego wniosków”.
Narodowe Archiwum Cyfrowe
6 Pracownicy banku jeszcze w dniu wybuchu wchodzili oni w miejsca sprawdzone i zabezpieczone przez ratowników i porządkowali dokumenty. W czasie gdy w Rotundzie trwały prace, odbyły się pierwsze pogrzeby ofiar tragedii – w każdym przypadku na koszt państwa i z udziałem lokalnych władz. Zadbano również o osierocone dzieci. Każde z nich otrzymało książeczkę mieszkaniową (w tamtym czasie dawała ona gwarancję otrzymania w przyszłości mieszkania), a także zapewniono im opiekę do momentu osiągnięcia pełnoletniości. Przez kilka kolejnych tygodni w warszawskich i podwarszawskich szpitalach dochodzili do siebie ranni. Dość szybko dochodziła do siebie także sama Rotunda. Budynek oddano do użytku już w październiku 1979 r. Od strony ulicy Widok odsłonięto wówczas tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy.
Narodowe Archiwum Cyfrowe