Zwolniona dziś z pracy Małgorzata Wyszyńska żali się w liście do członków Rady Nadzorczej TVP, że od ponad miesiąca czeka na decyzję prezesa telewizji Juliusza Brauna dotyczącą przyznania jej etatu dziennikarskiego. Prezenterka do połowy listopada kierowała redakcją "Wiadomości", ale zrezygnowała z funkcji, twierdząc że nie może się zgodzić na naciski polityczne. W lipcu ubiegłego roku media rozpisywały się o konflikcie między redakcją "Wiadomości", a wicedyrektorem TVP1 ds. audycji publicystycznych i społecznych Andrzejem Godlewskim w związku z rzekomo zbyt słabym eksponowaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Prezenterka poprosiła prezesa TVP o możliwość pozostania pracownikiem etatowym serwisu.
Nie wiem, z czego wynika tak długi czas oczekiwania i ignorowanie mnie przez prezesa, bowiem umowy z pozostałymi prezenterami Wiadomości są zawierane na bieżąco - pisze w liście Wyszyńska. Wymienia dwa konkretne przypadki. Etat ma nawet prezenterka mieszkająca na stałe za granicą i pojawiająca się w pracy średnio co dwa miesiące. Co więcej, etat w APAI ma nawet osoba, która nie pracuje w redakcji Wiadomości, a w antenie programu pierwszego.Nie rozumiem zatem, dlaczego w moim przypadku pojawia się problem - dodaje.
Choć w liście nie padają nazwiska, to wiadomo że dziennikarce chodzi o Dorotę Wysocką-Schnepf, żonę ambasadora RP w Hiszpanii, która mieszka w Madrycie oraz Iwonę Radziszewską, żonę obecnego dyrektora TVP1, Piotra Radziszewskiego. Radziszewska pracuje m.in. w "Celowniku" i programie "Kawa czy herbata?".
Twarz "Wiadomości" zwolniona. W trybie natychmiastowym>>>>
W liście Wyszyńska pisze o dyskryminacji i zastraszaniu.
Odnoszę wrażenie, że jestem celowo dyskryminowana i traktowana w sposób urągający wieloletniemu pracownikowi TVP, a co gorsza próbuje się mnie zastraszyć i stosować formę odpowiedzialności zbiorowej . Jak bowiem nazwać fakt, że konsekwencje mojej rezygnacji ponoszą także moi bliscy, trudno bowiem uznać za przypadek początkowe nieprzedłużenie umowy o pracę z moją siostrą Magdaleną Siemiątkowską, zresztą pracującą również od ponad piętnastu lat w TVP , a następnie - po liście protestacyjnym kilkudziesięciu dziennikarzy z redakcji TVP Info – wycofanie się z tego. Czy takie działania mają zamknąć mi usta? - dodaje.
Na zakończenie listu Wyszyńska prosi członków rady o interwencję i umożliwienie jej dalszej pracy w TVP na zasadach, które nie będą jawną dyskryminacją.
List został wysłanyw grudniu ubiegłego roku. Dziś rano prezenterkę zwolniono, bez podawania jej przyczyn tej decyzji.
- W przypadku tego typu umów pracodawca nie ma obowiązku uzasadniania swojej decyzji - powiedziała PAP rzeczniczka TVP Joanna Stempień-Rogalińska. Jak informuje rzeczniczka Wyszyńska nie miała klasycznej umowy o pracę, a jedynie cywilno-prawną umowę na prowadzenie programu. Umowa miała obowiązywać do końca października tego roku, jednak przewidywała możliwość jej wypowiedzenia w każdej chwili przez każdą ze stron. Stępień-Rogalińska tłumaczy PAP, że umowa została rozwiązana z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia, a decyzja w tej sprawie zapadła około dwóch tygodni wcześniej, dzisiaj została jedynie sformalizowana.
Z informacji Newsweeka wynika jednak, że decyzja TVP ma wiązek z wczorajszą podawaną przez press.pl wiadomością o pozwie, jaki Artur Michniewicz - prywatnie mąż Wyszyńskiej - złożył przeciwko wicedyrektorowi TVP1 Andrzejowi Godlewskiemu. Oskarżył on Godlewskiego o mobbing.
Z nieoficjalnych informacji wnika, że serwisu Jedynki nie poprowadzi dziś ani Piotr Kraśko, ani Krzysztof Ziemiec, ani Dorota Wysocka-Schnepf, która przebywa w Hiszpanii. Wyszyńską jednorazowo zastąpi najprawdopodobniej Katarzyna Senyk.