Autor "Tomasz Lis na żywo" napisał, że nowy dyrektor "Dwójki" nie chciał, by w jego publicystycznym show gościem był prof. Rzepliński.
Dziennikarz dodał, że przez 8 lat pracy z prezesami TVP sympatyzującymi z PIS, PO, SLD i narodowcami żaden z nich nie ingerował w skład gości. - W skład gości nigdy nie ingerował też żaden z szefów Dwójki. Podkreślam - nigdy! - napisał dziennikarz na Twitterze.
W poniedziałkowym wydaniu programu prof. Rzepliński jednak się pojawi.Tomasz Lis miał odpowiedzieć, że nie widzi możliwości rezygnacji z udziału profesora.
Maciej Chmiel, który kieruje "Dwójką" od piątku, w rozmowie z dziennik.pl tłumaczył, że jego intencją było ustalenie tematów i gości, a nie próba cenzurowania programu. - Ingerowanie w program to psi obowiązek nadawcy, redaktora czy producenta - tłumaczy nowy szef anteny. - Przez osiem lat nadawania programu nikt nie próbował egzekwować praw, jakie ma nadawca. Rozumiem, że po takim czasie sytuacja, w której nowy dyrektor się nagle o te prawa upomniał jest dla Tomasza Lisa niewygodna. Nie chodziło o nazwisko gościa, bo mogła nim być Magda Gessler, ale o wyważenie tematów i czasu poświęconego różnym stronom - dodaje.
TVP2 wyemituje jeszcze trzy odcinki programu Tomasza Lisa. Co potem? - Zastanawiamy się nad dwiema koncepcjami, z których jedna zakłada rezygnację z publicystyki i przywrócenie "Dwójki" kulturze - mówi Chmiel. W myśl drugiej koncepcji "Tomasz Lis na żywo” miałby zostać zastąpiony innym programem publicystycznym.
Sprawa rozstrzygnie się w ciągu najbliższych tygodni. Chmiel zapewnia jednak, że rewolucji w kanale nie będzie.