Państwowa telewizja RT od dłuższego czasu rozważała dodanie francuskojęzycznego kanału do swych stacji nadających po angielsku, niemiecku, hiszpańsku i arabsku, ale nadchodzące wybory we Francji zapewne przyczyniły się do przyśpieszenia realizacji tego planu - komentuje Stratfor.
Kanały telewizji RT to część szeroko zakrojonej kampanii propagandowej Moskwy, która "nie cofa przed dezinformacją, starając się kształtować nie tylko politykę innych krajów, ale też ich debatę wewnętrzną oraz poglądy na temat Rosji" - ostrzega amerykański ośrodek.
Wynik wyborów we Francji ma kolosalne znaczenie dla Kremla, który liczy na to, że zdoła pogłębić i wykorzystać podziały wewnętrzne jakie pojawiły się w Unii Europejskiej - pisze Stratfor.
Zdecydowanie antyunijne stanowisko prezentuje szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Wszystko wskazuje na to, że dotrze ona do drugiej tury wyborów prezydenckich i zmierzy się z kandydatem umiarkowanej prawicy. Le Pen zapowiada referendum w sprawie wyjścia Francji z UE.
Centroprawicowych Republikanów reprezentować będzie w wyborach Francois Fillon. Nie jest on zwolennikiem wyjścia z Unii, ale chce powołać rząd strefy euro. Ponadto, tak jak Le Pen, jest zwolennikiem zbliżenia z Rosją.
Pod koniec 2014 roku, uznając, że Niemcy są głównym graczem w konflikcie Zachodu z Rosją o Ukrainę, Kreml rzucił do walki o sympatię Niemców stację telewizyjną RT Deutsch.
Niemieckie media pisały wówczas, że według RT Deutsch świat składa się ze złych ukraińskich faszystów, przygotowujących wojnę jeszcze gorszych Amerykanów i ogłupionych zachodnią propagandą Niemców, którym dopiero trzeba uświadomić, kto jest prawdziwym wrogiem, a kto przyjacielem.
"Die Zeit" ocenił, że działalność tej telewizji w Niemczech nie jest bez znaczenia, a cel jest prosty - podzielić Niemców, bo jeśli to się uda, to rozpadnie się cały europejski front.