W swym raporcie amerykańscy i brytyjscy eksperci podkreślają, że do większości infekcji, na przykład zakażenia wirusem grypy czy bakterią salmonelli, dochodzi w domu, gdzie nosicielami zarazków są członkowie i przyjaciele rodziny. Zazwyczaj do rozprzestrzenienia się choroby wystarczy kilka dni. Każdy z nas miał okazję kiedyś obserwować takie zjawisko: najpierw choruje jedno dziecko czy dorosły, a potem już wszyscy domownicy.
Jak dochodzi do zakażenia? Wirusy grypy i przeziębienia zostają na dłoniach, kiedy chory potrze ręką nos lub oczy albo gdy kaszląc, zasłoni usta ręką. Potem wystarczy jeden uścisk dłoni, by te mikroby "sprzedać" komuś innemu. Z kolei zarazki chorób układu pokarmowego, na przykład salmonella, campylobacter czy norowirus, mogą się rozprzestrzenić, kiedy najpierw dotkniemy ust, a następnie zabierzemy się za przygotowywanie jedzenia lub podamy rękę koledze.
Według badaczy najlepszą metodą ochrony przed zakażeniem jest po prostu skrupulatne mycie rąk. - Szczególnie teraz w sezonie jesienno-zimowym powinniśmy pamiętać, że mycie rąk naprawdę może zatrzymać rozprzestrzenianie się wielu chorób. Nie wystarczy jednak świadomość, że trzeba myć ręce, należy wiedzieć, kiedy i w jaki sposób to robić - komentuje prof. Sally Bloomfield, przewodnicząca International Scientific Forum for Home Hygiene, instytucji, która przygotowała raport opublikowany w "American Journal of Infection Control".
Jeśli nie robimy tego odpowiednio starannie, czyli używając mydła i gorącej bieżącej wody, równie dobrze możemy nie myć rąk wcale. Po przyrządzeniu kurczaka, który może być zakażony chorobotwórczymi bakteriami, dłonie trzeba myć nawet przez 2 minuty. Tak długo w gorącej wodzie mogą bowiem wytrzymać zarazki salmonelli.
Kiedy nie mamy możliwości dokładnego wyszorowania rąk, badacze zalecają używanie nawilżonych alkoholem chusteczek higienicznych, jakie można kupić praktycznie w każdej drogerii. Na przykład po przyrządzaniu surowego mięsa podczas grilla nad jeziorem albo gdy ktoś w rodzinie czy w miejscu pracy przechodzi właśnie infekcję wirusową lub bakteryjną. Carol O’Boyle z University of Minnesota uważa, że antybakteryjne chusteczki powinniśmy zawsze mieć przy sobie. - W wielu sytuacjach, jak choćby w sklepie, autobusie, metrze, nie ma możliwości umycia dłoni, a infekcję można złapać. - mówi prof. O’Boyle. Zarazki znajdują sie bowiem nie tylko na rękach, ale na wszystkich powierzchniach, których dotykamy: poręczach, uchwytach, klamkach. Tymczasem jak wynika z badań, osoba, która dotykała klamki upstrzonej wirusami grypy, może zarazić sześć kolejnych osób podających jej rękę.
Autorzy raportu zamieszczonego w "American Journal of Infection Control"podkreślają, że staranne mycie rąk zmniejsza szanse na zarażenie się bakteriami wywołującymi choroby przewodu pokarmowego o 48 - 57 procent, a wirusami grypy i przeziębienia o 20 - 50 procent. Z drugiej jednak strony są i tacy lekarze, którzy uważają, że zbyt sterylne środowisko życia wpływa niekorzystnie na nasze zdrowie, ponieważ brak kontaktu z bakteriami zmniejsza naturalną odporność każdego człowieka. Winą za coraz powszechniejsze u dzieci alergie obarcza się zbyt czyste, pozbawione zarazków mieszkania. - Kwestia, czy takie środowisko życia szkodzi ludzkiemu układowi odpornościowemu nadal pozostaje dyskusyjna. Jednak naszym zdaniem przestrzeganie higieny w domu w sytuacjach podwyższonego ryzyka złapania infekcji i ochrona przed szkodliwymi zarazkami są w pełni uzasadnione - mówi prof. Bloomfield.
Dlatego też często myjmy ręce i całujmy się na powitanie.
Gdy jesteśmy przeziębieni, nie całujemy bliskich na powitanie, bo to rzekomo niebezpieczne. Ograniczamy się jedynie do podania dłoni. To błąd. Zgodnie z raportem opublikowanym w "American Journal of Infection Control" powinniśmy robić dokładnie na odwrót. Na ustach jest bowiem mniej zarazków niż na dłoniach - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama