Co z tego prześwietlania wynika? Ekipa Donalda Tuska jest bezpieczna. Gdyby jutro były wybory, wygrałaby je bez wątpienia. PiS zgrzyta zębami w bezsilnej złości, a tu nic się nie zmienia: co Platformie kilka procent ubędzie, to po tygodniu jej przybywa. Dlaczego?
Powodem jest nie tylko brak politycznej alternatywy. Głównym atutem rządu jest umiejętność rozbrajania min. A naczelnym saperem jest minister Michał Boni. To on w dziedzinie najbardziej wrażliwej dla ludzi, czyli w polityce społecznej, dostał do rąk pełnię władzy. Jest ważniejszy niż szefowie resortów, wchodzi wszędzie tam, gdzie pojawiają się zagrożenia protestami, strajkami, manifestacjami. I rozbraja miny w imię minimalizowania strat. To dzięki temu dwie potężne grupy zawodowe: nauczyciele i lekarze, dostali podwyżki. Ale z tego samego powodu nie spełniono obietnicy wprowadzenia całkowitego zakazu bicia dzieci i nie zrealizowano zapowiedzi refundowania zabiegów in vitro. Bo ani bite dzieci, ani niespełnieni rodzice nie spalą opon i nie rozbiją namiotów pod kancelarią premiera, co bardzo źle wygląda telewizji.