Grzegorz Osiecki: Na ile uprawniona jest hipoteza, jaką przedstawia w filmie "Trzech kumpli" Bronisław Wildstein, że Stanisław Pyjas zginął przez Lesława Maleszkę?
Ryszard Terlecki*: To wersja straszna, ale prawdopodobna. To jedna z tych możliwości, że tajemnica, którą poznał Staszek, była przyczyną jego śmierci i tą tajemnicą było, że Maleszka donosi. Uprawnieni jesteśmy do stawiania wszelkich hipotez, bo na tym polega rekonstruowanie zdarzeń, gdy nie mamy wystarczających dokumentów. Ale wciąż mam nadzieję, że jakieś dokumenty się znajdą, że jeszcze ktoś z tamtej strony, z esbeków, może Maleszka, może coś powiedzieć.
A która hipoteza jest bardziej prawdopodobna: Pyjasa chciano nastraszyć czy zagrażał agentowi SB, a konkretnie Maleszce?
Jedna i druga jest prawdopodobna. Choć jeśli miałoby chodzić tylko o zastraszenie, to celu nie osiągnięto, bo środowisko się nie dało. Ale jeśli chodziło o ochronę jakiejś tajemnicy, którą Pyjas znał, to ten cel został osiągnięty. Ale nie na zawsze. Prawda i tak wyjdzie na jaw.
Ale dlaczego to Pyjas stał się celem, czy to mógł być Bronisław Wildstein albo ktoś inny?
Myślę, że zawsze w przypadku takiej śmierci zadajemy sobie pytanie, dlaczego na przykład Popiełuszko, a nie ksiądz Stanisław Małkowski. Może Pyjasa uważali za szczególnie niebezpiecznego, a może bardzo chcieli go nastraszyć bądź go pozyskać tak bardzo, że nie było odwrotu. Jeśli się kogoś torturuje, a on mimo to odmawia, to z ich punktu widzenia nie ma innego wyjścia, jak go zabić.
Czy najbliższe grono przyjaciół Pyjasa rozważało, że wśród nich działa agent, przecież była kampania anonimów preparowanych przez SB?
Ja sprawę anonimów lekceważyłem. Oczywiście podejrzenia, że ktoś jest agentem, były, ale raczej rozważano, że jest nim ktoś działający na obrzeżach grupy. Nikomu nie przychodziło do głowy, że konfidenci mogą być w samym środku.
*Ryszard Terlecki, opozycjonista w PRL, luźno związany z SKS, historyk, były szef krakowskiego oddziału IPN, obecnie poseł PiS
Krauze: Pyjas poszedł tak daleko, bo był zapatrzony w Maleszkę
Marcin Graczyk: Nakręcił pan trzy filmy poruszające sprawę śmierci Stanisława Pyjasa. Jak z tej perspektywy ocenia pan "Trzech kumpli" wyemitowanych przez TVN?
Krzysztof Krauze*:To nadzwyczajny świetny film, fantastyczny. Dawno nie widziałem tak dobrej produkcji.
W drugiej części filmu postawiona jest teza o związkach Lesława Maleszki ze śmiercią Pyjasa, pana zdaniem ta hipoteza jest prawdopodobna?
Wydaje mi się, że tak. Ja przynajmniej widzę taki ścisły związek. Taki człowiek, który donosi, jest też w swoim środowisku prowokatorem. Jest osobą, która odgrywa dwie role. Z jednej strony donosi, z drugiej pokazuje swoim kolegom, że można pójść dalej, że można się ośmielić, że ten system nie jest taki opresyjny, jak im to się wydaje. Pyjas poszedł tak daleko i zginął.
Poszedł tak daleko za przykładem Maleszki?
Myślę, że tak. Taki student na uczelni, który miał pozycje, a wiemy, że Maleszka ją miał, budził podziw, wyznaczał pewnego rodzaju standardy moralne. To jest właśnie ta druga strona jego działalności.
Pyjas zginął przez Maleszkę?
Trudno udowodnić, że działalność Maleszki była bezpośrednią przyczyną tej śmierci.
Film jest dobrze zrobiony?
Tam się sprawdziło wszystko, nawet pomysł wprowadzenia tych trzech chłopców, to się wydawało absurdem, ale świetnie zagrało. Film jest wyważony, a zarazem drobiazgowy. Jestem oszołomiony pracą, jaką w to włożono. Powstało coś więcej niż historia tych trzech chłopaków, to moim zdaniem obraz pewnego pokolenia. Jestem nim zachwycony. Jest świetnie zmontowany, ma niespotykaną tkankę poetycką. Dawno nie widziałem filmu, który zrobiłby na mnie aż takie wrażenie.
Krzysztof Krauze - reżyser. Nakręcił między innymi dwa filmy dokumentalne opowiadające o śmierci Stanisława Pyjasa: "Kontrwywiad" i "Spadł, umarł, utonął" a także fabularne "Gry uliczne" opisujące również te wydarzenia.