Jarosław Kaczyński wypowiadał się dziś podczas debaty o ograniczeniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa bardzo emocjonalnie. Ale nie znaczy to, że należałoby dyskredytować treść jego wypowiedzi.

Owszem – podobała mi się zadekretowana na kongresie PiS zmiana na łagodniejszy tonu podejmowanych przez to ugrupowanie debat. To rzeczywiście zaowocowało. Trzeba przyznać, że Jarosław Kaczyński, powściągając swoje emocje, zdobywał punkty u swoich wyborców. Natomiast dzisiaj w podczas głosowania rozzłościł się zupełnie szczerze, co wyglądało bardzo naturalnie i przekonywująco, dlatego to zachowanie też mi przypadło do gustu. Postulat Platformy, żeby zawiesić finansowanie partii z budżetu, znajduje w społeczeństwie dobry odbiór. W czasach kryzysu takie hasło nie jest traktowane tylko populistycznie. Bo choć w skali państwa nie jest to wielki wydatek, to jednak wszyscy tną koszty utrzymania - niech również partie to zaczną robić. Jako obywatel zupełnie to rozumiem.

Reklama

Natomiast pan prezes, używając tak mocnych słów, pokazał tylko, że nie miał dobrego argumentu przeciwko tym propozycjom. Wiemy, że dla PiS ograniczenie pieniędzy może być dość bolesne, ponieważ jak widać, może się komunikować ze społeczeństwem tylko za pomocą reklamówek, które zresztą kosztują. Nie dziwię się więc tej złości. Prezesowi Kaczyńskiemu puściły hamulce. Ale dzisiaj podobała mi się ta twarz prezesa. Cieszę się, że kiedy trzeba, potrafi być powściągliwy, ale jeśli tylko ma powody, może się złościć.
A tak nawiasem mówiąc – najbardziej podoba mi się projekt SLD, który został jeszcze na placu boju, bo nie było wniosku o jego odrzucenie. Projekt ten jest ciekawszy, ponieważ zabiera mniej więcej połowę największym partiom - czyli PO i PiS - a tylko 11 proc. mniejszym. To ograniczenie jest bardziej racjonalne.
W każdym razie sondaże rządzą się swoimi prawami. A te najbardziej prawdziwe mają miejsce podczas wyborów. Wyborcy PiS już w czerwcu pokażą, czy aktualny wizerunek Jarosława Kaczyńskiego i PiS przypadł im do gustu.
Mnie natomiast wydaje się, że próbując zmiany wizerunku odwołującej się do innego zachowania, PiS słusznie rozumuje, że musi sięgać po wyborcę centrowego. Natomiast idąc w emocje, utwierdza się w swoim tradycyjnym elektoracie, który dzisiaj jest już przy ścianie. Jeśli zatem prezes Kaczyński umiejętnie zagra swoim charakterem, to ma szanse powiększyć grono swoich wyborców.