Na imprezie z okazji otwarcia kampanii do Europarlamentu lewica dramatycznie poszukująca pomysłu na swoją opowieść postanowiła wybić PiS sztandar obciachowości w oczach młodego pokolenia i postawiła na konwencję fiesty. To, najgorsze, co mogła aktualnie w czasie kryzysu zaproponować Polakom. Bo nie tu obecnie leży pole sporu.
>>> Michalski: SLD dzielnie walczy z martwym generałem Franco
Dziś to kryzys ekonomiczny sprawia, że lewica wszędzie na świecie, a szczególnie w Europie, nabiera wiatru w żagle i odzyskuje teren. I wszystkie europejskie partie, a szczególnie lewicowe, organizując dziś eventy, uważają przede wszystkim na jedno - by nie przesadzić z formą, odrzeć ją maksymalnie z błyskotek. Tymczasem polska lewica w Poznaniu poszła pod prąd tej zasadzie numer jeden.
Z jednej strony słyszeliśmy, że chce socjalnej Europy, z drugiej światełka, błyskotki i tańce w rytmie latynoamerykańskim. Przekaz do ludzi? Wy macie kryzys, będziecie mieć problemy, a my się bawimy w najlepsze. Fałsz wyzierał z każdej minuty tej poznańskiej imprezy.
Merkel, Sarkozy, prezydent Rumunii czy Zapatero, którym chce być tak bardzo Grzegorz Napieralski, natychmiast zwolniliby każdego doradcę, który choć wyszedłby z pomysłem zorganizowania teraz imprezy w formie fiesty. Bo dziś nie jest czas zabawy, ale twardej komunikacji wokół kryzysu. Mam wrażenie, jakby scenariusz imprezy w Poznaniu lewica napisała sobie pięć lat temu, potem chłopcy zbierali pieniądze, by teraz go zrealizować.
>>> Wróbel: Za co Napieralski kocha Hiszpanię
Owszem, Aleksander Kwaśniewski porwał kiedyś Polaków, tańcząc na scenie. Ale dziś nie jest czas fiesty. Dziś zwykłe rodziny dotyka kryzys.