Do końca miałem nadzieję, że Wojtek zmieni zdanie i nie będzie kierował się emocjami. A jednak stało się. Dla PiS odejście Wojciecha Mojzesowicz to duża strata. Jednak za bardzo go szanuję i lubię, żeby teraz oceniać go surowo.
Wojtek zareagował bardzo mocno i niewspółmiernie. Źle się stało. Fakt, przedstawiał swoje racje w telewizji, w rozmowach, i mówił, o co mu chodzi. Nie chciał startować w wyborach. Chciał na to miejsce kogoś innego. Musi teraz mieć świadomość, że taka decyzja niesie ze sobą ryzyko. Jakie będą jego dalsze losy? Szkoda. Mimo wszystko myślę, że nadal będziemy współpracować.
Andrzej Lepper pisze Mojzesowiczowi najróżniejsze scenariusze na przyszłość. W trakcie kampanii to jednak niedźwiedzia przysługa. W tej chwili trwa potężna walka przedwyborcza.Myślę, że Wojtek z polityki nie wypadnie. A może przemyśli decyzję i do nas wróci? Trzeba rozumieć ludzkie emocje, żal, gorycz, chodził napięty. Nikt nie jest idealny.
PiS nie jest tonącym okrętem. Oczywiście taka sytuacja, gdy ktoś odchodzi, jest smakowitym kąskiem dla naszych przeciwników. Ale to ich zbójeckie prawo.
Nie obraziłem się na posła Mojzesowicza, ale nie odpowiadam za innych. Mam w sobie dużo otwartości i zrozumienia dla tych, którzy odeszli z PiS. Nie jestem w stanie jednak ocenić ich intencji. Nie wiemy, czy dla Wojtka to był powód, czy pretekst. To zostawiam jego sumieniu. Nie mogę też udawać, że nic się nie stało. Ale jesteśmy w jednym sejmie i trzeba rozstawać się tak, by zawsze była szansa na powrót.