"Odszedłem z PiS. Już złożyłem odpowiednie dokumenty" - powiedział nam Wojciech Mojzesowicz. Nie chciał mówić o swojej politycznej przyszłości. "Na razie będę sam i z nikim się nie zwiążę. Czy ktoś wyjdzie z PiS razem ze mną? To była moja osobista decyzja i ja nie zamierzam nikogo za sobą pociągnąć" - dodał.
>>> Jarosław Kaczyński odrzuca ultimatum
Bunt w PiS to efekt układania list wyborczych do europarlamentu. "Jedynką" w regionie kujawsko-pomorskim miał być Kosma Złotowski. I władze PiS początkowo na niego przystały. Jednak później Jarosław Kaczyński zmienił zdanie i wyznaczył na lidera w Bydgoszczy Ryszarda Czarneckiego.
Wojciech Mozjesowicz poczuł się tą decyzją oszukany. I dał Jarosławi Kaczyńskiemu ultimatum: albo kandydatura Czarneckiego zostanie wycofana, albo on wyjdzie z PiS.
PiS nie płacze za Mojzesowiczem
PiS twardo stoi za Jarosławem Kaczyńskim, który nie ugiął się przed ultimatum Mojzesowicza. "To najlepsza decyzja, jaką mógł on podjąć. To awanturnik, z którym nie dało się współpracować. Teraz na szczęście nie będę już musiał tego robić" - mówi jego dawny partyjny kolega z regionu Zbigniew Girzyński.
Kaczyński toleruje tylko lizusów
"Z PiS odszedł ostatni człowiek o znanym nazwisku i dorobku. Kaczyński toleruje tylko lizusów, potakiwaczy i ludzi o słabej kondycji moralnej" - tak o byłym już polityku PiS Wojciechu Mojzesowiczu mówił Stefan Niesiołowski. "Bardzo go lubię. Nie mówiłem tego wcześniej, bo zrobiłbym mu niedźwiedzią przysługę" - przekonywał w TVN24.
>>> Czarnecki nie płacze po Mojzesowiczu
Stacja przypomina, że Niesiołowski był jednym z pierwszych, którzy nie zostawili na Mojzesowiczu suchej nitki, kiedy wybuchła afera z tzw. "taśmami Beger". "PiS jest skończony, jako formacja polityczna. Zresztą zawsze wiedziałem, że to cyniczna, załgana grupa hipokrytów" - mówił w radiu TOK FM. Grzmiał też, że Kaczyński, Mojzesowicz i Lipiński powinni za "ten incydent" powinni odpowiedzieć karnie.