Polska jest państwem prawa. Prawo obowiązuje wszystkich obywateli - związkowców, którzy chcą protestować, tak samo jak przedstawicieli rządu i premiera Donalda Tuska. Obowiązkiem premiera jest nieuciekanie przed kimś, kto nie chce przestrzegać obowiązującego prawa. Oddanie pola jest prostą drogą do coraz większego nadużywania prawa.
Nie można rezygnować z uroczystości w Gdańsku z powodu bezsensownego i niezrozumiałego uporu związkowców. Nie rozumiem ani strachu premiera, ani strachu prezydenta Gdańska, który nie wie co zrobić w tej sytuacji. Związkowcy mają prawo do manifestacji, ale prezydent miasta może odmówić im zgody na demonstrację na placu przed stocznią ze względu na to, że zostały tam zaplanowane już wcześniej inne uroczystości. Prezydent miasta może wydać im zgodę na demonstrację gdzie indziej, bo miejsc na to jest dużo w Gdańsku. Jeżeli związkowcy zorganizują nielegalną manifestację, to od tego jest policja i prokuratura, by pilnować przestrzegania prawa.
>>> Karnowski: 4 czerwca. Tę rocznicę przegraliśmy
Wycofanie się z już podjętych decyzji będzie tchórzostwem. Nie potrafię sobie wyobrazić, by gdzie indziej zrezygnowano np. z organizacji szczytu G8 ze strachu przed wystąpieniami alterglobalistów. W tej sytuacji można mieć podejrzenia, że zapowiadany protest związkowców jest tylko pretekstem do wycofania się rządu z uroczystości. Wiele osób w Gdańsku mówi, że uroczystości mogą być źle zorganizowane. Rzeczywiście przygotowania podjęto późno. Sam organizowałem 25-tą rocznicę porozumień sierpniowych, więc wiem ile wymaga to pracy. Przygotowania zaczęliśmy na dwa lata przed rocznicą. Nie chciałbym, by prawdziwe okazały się podejrzenia, że na rękę jest rządowi rozdzielenie obchodów między różne miejsca: przeniesienie najważniejszych imprez okolicznościowych do Krakowa, i pozostawienie tylko części w Gdańsku. Nie chciałbym, żeby okazało się, że premier szuka tylko pretekstu.
Rezygnacja będzie przegraną Donalda Tuska. Do niego przylgnie odium podjęcia złej decyzji. Długo będzie oskarżony o tchórzostwo, o to, że nie jest prawdziwym przywódcą. Ale największym przegranym będzie Polska i Polacy. Wszystkie starania, by okazać światu polską rolę w obaleniu komunizmu idą na marne. Świat nas nie zrozumie. Zaś stoczniowcy jeśli chcą uzyskać sympatię dla swoich postulatów nie powinni zachowywać tak egoistycznie. Przecież nikt w Polsce, poza ich własnym środowiskiem, nie zaakceptuje ich metod i sposobu działania. Nie rozumiem tak małej dbałości o pamięć historyczną - i to z obu stron. Przecież związkowcom powinno zależeć, by pamięć Sierpnia'80, 4 czerwca 1989, w ogóle polska droga do wolności, była zauważana przez świat. Aby to nie upadek muru berlińskiego był symbolem końca komunizmu.
Jeszcze raz apeluję o zmianę decyzji i przywrócenie uroczystościom i Gdańskowi należnej im rangi.