Kwestia bazowania maszyn była jedną ze spraw omawianych podczas spotkania prezydenta Bronisława Komorowskiego z prezydentem Barackiem Obamą w Waszyngtonie. Zgodnie z obecnymi propozycjami od połowy 2013 roku na naszym terytorium stacjonować miałoby okresowo ok. dwudziestu amerykańskich maszyn: 16 typu F-16 i cztery Herculesy.

Reklama

"Deklaracja Stanów Zjednoczonych to pusty gest, nie mający żadnego znaczenia dla naszej pozycji, zdolności obronnych, czy układu sił w Europie" - powiedział PAP w czwartek Łuczak. "To gest polityczny wykonany na użytek opinii publicznej, żeby poprawić samopoczucie sojusznika" - dodał. Zdaniem eksperta, pora uświadomić sobie, że interesy Stanów Zjednoczonych nie muszą być zbieżne z interesami Polski. "Powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo we własnym zakresie" - uważa Łuczak.

Jest on przekonany, że Amerykanie, uznając naszą część Europy za stabilną, nie będą się w niej poważnie angażowali. Jak dodał ekspert, władze USA nie będą chciały zaogniać relacji z Rosją, bo są z nią związane kilkoma kwestiami. Wśród nich wskazał m.in. ratyfikację układu rozbrojeniowego, możliwości transportu do Afganistanu i negocjacje z Iranem.

"Jeżeli komuś się wydaje, że Amerykanie będą eskalować swoje zaangażowanie militarne w tej części Europy, to ma złudzenia" - powiedział Łuczak. Jak przykład podał czasowe stacjonowanie w Polsce w wersji szkoleniowej amerykańskiej baterii rakiet Patriot. "To czysto iluzoryczna wyrzutnia" - podkreślił. "Identyczny charakter ma zapowiedź okresowego stacjonowania amerykańskich samolotów w Polsce" - ocenił.

Reklama