Mamy do czynienia z nagminnym myleniem ofiar i sprawców ataków terrorystycznych. Ofiarami są cywile – w Paryżu, w Bejrucie czy Damaszku. Masakra, którą Państwo Islamskie urządziło w stolicy Francji, odbywa się codziennie w krajach ogarniętych wojną wywołaną przez islamskich bojowników - mówi gazetaprawna.pl Kinga Stańczuk z Rady Krajowej Partii Razem.

Reklama

Tymczasem Konrad Szymański swoją wypowiedzią powiela znane klisze: zagrożenie przychodzi z zewnątrz, więc wystarczy zamknąć granice. Nic bardziej mylnego - dodaje działaczka.

Sytuacja jest znacznie bardziej złożona, zwłaszcza w Europie Zachodniej. W tej chwili to często członkowie starych, osiadłych społeczności imigranckich zaczynają być wyławiani i radykalizowani przez Państwo Islamskie. Myślenie w kategoriach zamknięcia granic w świecie cyfrowym, w którym bojownicy są często indoktrynowani zdalnie, jest całkowicie anachroniczne. Sprowadzanie zagrożenia terroryzmem do wojny z uchodźcami to prosta droga do zrobienia z Europy oblężonej twierdzy i demontażu strefy Schengen - tłumaczy Stańczuk.

>>>CZYTAJ WIĘCEJ NA GAZETAPRAWNA.PL>>>