Grzegorz Kowalczyk: Czy ustawa o IPN nie będzie stosowana?
Tadeusz Cymański: Oczywiście nie da się zamrozić ustawy, która wchodzi w życie. Spełniono przecież wszystkie wymogi formalne - Sejm i Senat ją uchwalił, a Prezydent podpisał. Nie będziemy więc uginać się pod głosami niesprawiedliwej krytyki. Ustawa dotyka trudnego tematu, jednak musimy pamiętać nie tylko o żydowskiej czy ukraińskiej wrażliwości, ale też tej polskiej. I tak też należy odczytywać wypowiedzi polityków apelujących o wstrzemięźliwość i cierpliwość przy stosowaniu tego aktu prawnego. A krytyka opozycji osłabia nie tylko rząd, ale Polskę jako państwo. A to woda na młyn dla wszystkich, którzy źle nam życzą.

Reklama

Zatem ustawa będzie stosowana tak jak każdy inny akt prawny?
Tak. Apelujemy jednak o to, aby nie domagać się i nie wywierać presji na wymiar sprawiedliwości, ponieważ okoliczności wymagają wielkiej roztropności. Tak odczytuję również oświadczenie Ministra Sprawiedliwości, które mądrze i w bardzo wyważony sposób odnosi się do zaistniałej sytuacji. Ustawa umożliwia nieskrępowane badanie historii, ściganie wszystkich obywateli, niezależnie od nacji, którzy uczestniczyli w zbrodniach przeciw Żydom. Natomiast nigdy nie zgodzimy się na kłamstwo, że Polacy jako naród są współodpowiedzialni za Holocaust. Niestety, mam takie wrażenie, że część polityków oraz mediów właśnie takiej deklaracji od nas oczekuje. Naród polski zdał trudną, ekstremalną próbę czasów II Wojny Światowej i poniósł ogromne straty. Nie obawiamy się dyskusji historycznych - mamy świadomość, że w każdym narodzie, także naszym miały miejsce czyny hańbiące, których musimy się wstydzić, za które przepraszamy. Polska i Polacy nigdy nie kolaborowali z Niemcami, a wręcz przeciwnie - walczyli na wszystkich frontach przez całą wojnę, a o własną wolność i niepodległość nawet po jej zakończeniu. Chcemy uczciwej dyskusji nad historią. Przykładem manipulacji są wydarzenia marcowe ’68 roku, które wynikły i były zorganizowane przez komunistyczną nieposiadającą mandatu demokratycznego władzę. Polacy jako naród nie inspirowali tych wydarzeń i nie mogą brać za nie odpowiedzialności. Wielu nie chce przyjąć tego do wiadomości, ale nie mieliśmy wtedy wolnego, suwerennego państwa. Dlatego smuci mnie zachowanie opozycji. Zamiast wziąć się do roboty, atakują nas przy takich sprawach jak ta. Myślę, że najlepszym rozstrzygnięciem tego sporu zawsze są wybory. To obywatele wydadzą werdykt i wtedy zobaczymy, co naprawdę o tym myślą.

A co, jeśli jednak będą składane zawiadomienia do prokuratury?
Każdy ma prawo zgłosić informację o popełnieniu przestępstwa. I takie na pewno się pojawią. Jednak pożądana jest wielka powściągliwość i mądre korzystanie z nowego prawa, które Prezydent polecił sprawdzić przez Trybunał Konstytucyjny. Decyzja Prezydenta nastąpiła pod ogromną presją i w atmosferze wielkiego napięcia. Uważam, że głowa państwa zachowała się roztropnie. Żądania zawetowania tej ustawy były nieszczere i obliczone na wywołanie dużej awantury. Nie możemy pozwolić i Prezydent również, na destabilizację państwa.

W którą stronę zmierzałaby ewentualna nowelizacja? Stanowiłaby odprężenie w kwestii ukraińskiej czy izraelskiej?
Na pewno podjęte decyzje będą jeszcze analizowane. W momencie uchwalania ustawy kontrowersje dotyczyły tylko kwestii ukraińskiej. Na ujęcie tej sprawy w ustawie bardzo nalegał ruch Kukiz ’15…

PiS dał się wmanewrować Kukiz ’15?
Myślę, że nie. To było raczej uszanowanie ich głosów, wzięcie ich pod uwagę, a w konsekwencji poparcie. Niezależnie od kwestii stosunków polsko-żydowskich ogromnie zależy nam na dobrych relacjach z ukraińskimi sąsiadami.

Upomnienie dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego to surowa kara?
Komisja wymierzyła najlżejszą z możliwych kar. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, a zwłaszcza niezbity fakt wielokrotnego prowokowania Prezesa, szczególnie w kontekście jego jedynego tragicznie zmarłego brata, można było sprawę umorzyć. Biorąc pod uwagę, że w komisji większość ma opozycja, to finał postępowania nie powinien nikogo dziwić. Faktem jest, że słowa, które padły, były mocne i jako takie nie powinny publicznie paść. Niemniej, Jarosław Kaczyński jako człowiek nie jest z kamienia, ma swoją wytrzymałość i został przez opozycję i jej prowokujące wypowiedzi doprowadzony do ostateczności… Puściły mu nerwy. Nerwy puściły przy słowach dotyczących jego brata. Tylko bezduszny człowiek mógłby żerować na tym incydencie. Przeciwnicy polityczni na pewno będą te słowa wykorzystywać, również w przyszłości. Odnieśli sukces, bo po wielu próbach udało im się wyprowadzić Jarosława Kaczyńskiego z równowagi.

Upomnienie jest wynikiem pewnej zgody na to ze strony PiS, czy presji ze strony opozycji?
Wystarczy dobra wola, żeby uznać to upomnienie za zamknięcie tej całej smutnej sprawy. Prezes jest człowiekiem bardzo uczciwym i kulturalnym - nawet ktoś, kto się z nim nie zgadza politycznie, musi to przyznać. Dlatego te słowa, które padły, nie pasowały do jego wizerunku. Nie wspomnę, że jest zasłużonym parlamentarzystą. Myślę, że ta okoliczność została przez komisję dostrzeżona.

Reklama

Czy ewentualne połączenie Orlenu z Lotosem to dobre rozwiązanie?
Ze względów czysto ambicjonalnych nam, posłom pomorskim, takie rozwiązanie nie musi się podobać. Z informacji, jakie uzyskałem od ministra, Gdańsk jako miasto, a także region na ewentualnej fuzji nie stracą. Państwo zyska, a my nie stracimy. Rafineria Gdańska terytorialnie i organizacyjnie wyodrębniona zachowa swoje miejsce i pozycję w potencjale gospodarczym Pomorza. Region nie straci na podatkach, a to jest bardzo ważne. Sprawa była wielokrotnie omawiana w przeszłości, ale myślę, że tym razem to połączenie może rzeczywiście nastąpić. Obawy o stworzenie monopolu i braku konkurencji są na wyrost. Rynek jest otwarty i konkurencja nie powinna być zaburzona. Natomiast ogromny potencjał nowo stworzonej megafirmy pozwoli jej na większą ekspansję, stworzy możliwość rywalizacji z wielkimi zachodnimi koncernami i przyniesie to, co nazywamy efektem skali.