"Poglądy Polaków na rolę Kościoła katolickiego, małżeństwa homoseksualne, legalizację aborcji ulegają radykalnej liberalizacji. Ci, którzy chcą swój punkt widzenia w tych sprawach wyrażać pokrętnie i niejednoznacznie, byleby nikomu nie podpaść, myślą kategoriami ubiegłej dekady" – to pan. Donald Tusk się z tym zgadza?
Leszek Jażdżewski: Trzeba by go spytać.
Nie spytał pan?
Nie znam jego poglądów na wiele tematów.
Nie zna pan jego poglądów na aborcję?
Jakoś w rozmowach na to nie zeszło.
Nigdy nie mówił, że jest zwolennikiem aborcji na życzenie.
Jego formacja była zawsze za kompromisem aborcyjnym. Proszę mnie więcej o to nie pytać, bo nie czuję się powołany do tego, żeby być rzecznikiem Donalda Tuska.
Wystąpił pan przed jego wykładem, zapowiedział go pan. Rozumiem, że po to, by powiedzieć to, co jemu nie przystoi.
Nie zabrałem głosu w żadnej sprawie w imieniu Donalda Tuska. Porównałem się do wówczas mało znanego Prince’a występującego przed Rolling Stonesami.
Prince występował przed nimi, żeby się wypromować.
Świadomie użyłem tego porównania. Prince grał nie dla swojej publiczności, ale starał się dać jak najlepszy koncert.
I zrobić karierę.
Prince’a zgonili ze sceny.
Pana ganiają od tygodnia, ale karierę pan zrobił.
Miałem swoje pięć, a właściwie osiem minut. I je wykorzystałem. Po to, żeby zarysować nową wizję polityki. Wystąpiłem z własnym przekazem, skierowanym do trochę innego pokolenia. Nie uważam, że to było wybitne przemówienie, ale powiedziałem o wielu ważnych sprawach, o których wielu ludzi myśli, ale nie mówi o nich głośno.
„Nieinteligentne” – powiedział Adam Michnik.
A więc mamy i takie opinie mądrych ludzi, których szanuję. To, co powiedziałem, było uderzeniem w samo centrum układu, który negatywnie cementuje polskość. Układu między władzą a Kościołem. Postanowiłem zaatakować tego kluczowego wroga nowoczesności.
Czyli pana zdaniem Kościół. Zagrał pan Kościołem tak samo, jak grają pana oponenci. Kościołem robi pan politykę.
Myślałem o tym nawet dzisiaj, bo jednak potrzebowałem kilku dni na refleksję. Mówiłem o krzyżu.
„Gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to przez tych, którzy krzyża używają jak pałki do tego, żeby zaganiać pokorne owieczki do zagrody” – mówił pan.
W pewnym sensie, choć wiem, że to może brzmieć paradoksalnie, czuję się obrońcą krzyża. Przed tymi, dla których krzyż to po prostu poręczna broń.