Jesteśmy świadkami największego być może kryzysu w politycznej karierze Zbigniewa Ziobry. Afera ze zorganizowanym systemem hejtu, którym kierowali ludzie podlegli mu w resorcie sprawiedliwości, może podkopać jego pozycję w Zjednoczonej Prawicy.
Z PiS już dochodzą sygnały, że ministra szeryfa być może trzeba będzie odsunąć na boczny tor lub w ostateczności poświęcić w imię wyższego dobra – wygranej w jesiennych wyborach. I to nawet mimo ryzyka, że taka decyzja może zaowocować wewnętrzną wojną na prawicy.
Marginalizacja
Nasi zwolennicy głosują przede wszystkim na PiS. Jeśli na listach zabraknie kogoś spośród naszych koalicjantów, nikt raczej nie będzie po nich płakać – w ten sposób polityk Prawa i Sprawiedliwości z kręgów rządowych podsumowuje sytuację Zbigniewa Ziobry (jego Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina tworzą wraz z PiS rządzącą Zjednoczoną Prawicę).
Nie wiadomo, czy minister sprawiedliwości wiedział o kampanii internetowego hejtu wymierzonej w sędziów, a rozpętanej przez jego podwładnych. Oficjalnie zapewnia, że nie. Jak tylko się dowiedziałem o możliwym naruszeniu standardów przez sędziów zatrudnionych w Ministerstwie Sprawiedliwości, natychmiast podjąłem decyzję o ich zwolnieniu. Nie będę tolerował tego rodzaju zachowań – zapewnił w środę na antenie TVP Info Ziobro.