Na miejscu Aleksandra Kwaśniewskiego nie zgodziłbym się na debatę z Jarosławem Kaczyńskim. Na lewicy panuje przewaga taktyki nad strategią. Celów doraźnych nad długofalowymi. Owszem, teraz LiD dostanie może nawet kilka procent więcej w wyborach. Aleksander Kwaśniewski zastąpi Donalda Tuska w oczach Polaków jako główny przeciwnik Jarosława Kaczyńskiego. Osłabi się Platforma. Właśnie o to chodzi strategom PiS i na tym doraźnie wzmocni się lewica.
Doraźnie, bo po klęsce Platformy Obywatelskiej, detronizacji Donalda Tuska, PiS będzie grał na rozbicie, zmarginalizowanie i zniszczenie Platformy. Wtedy pozostaną na scenie dwie formacje. Z jednej strony będzie potężny PiS, posiadający w swych rękach wszystkie instrumenty władzy, siłę, jakiej nie miał do tej pory żaden rząd po 1989 roku. Z drugiej strony będzie słaba lewica.
Dopiero wtedy liderzy lewicy zrozumieją swój błąd. Rozpocznie się fala komisji śledczych, śledztw, ataków, także w coraz bardziej opanowywanych przez PiS mediach. Lewica zostanie wyniszczona w Polsce na lata, a PiS wyeliminuje na pewien czas wszelką poważną konkurencję na politycznej scenie krajowej.
Grając w grę narzuconą przez Jarosława Kaczyńskiego i innych strategów Prawa i Sprawiedliwości, Aleksander Kwaśniewski na pewien czas znowu staje się gwiazdą mediów. Ale w dłuższej perspektywie pozwala na zagarnianie coraz większych obszarów władzy przez PiS, a tym samym na dążenie do wyeliminowania lewicy z życia publicznego.