Pośród wielu pól konfrontacji między bardzo drobiazgowym wyborczym programem PiS a przypadkowymi "100 konkretami na 100 dni rządzenia" KO jedno wydało mi się charakterystyczne. Choć obóz Donalda Tuska niewiele mówi o szkolnictwie, to zapowiada skasowanie przedmiotu historia i teraźniejszość. Z kolei PiS chwali się HiT, traktuje go jako spełnienie jednego ze swoich celów: poszerzenia edukacji humanistycznej najmłodszych Polaków.
W przypadku HiT akurat przyznaję rację formacji Tuska. Wprowadzony przed rokiem przedmiot narusza logikę szkolnego programu. Młodzież uczy się o czasach między 1945 a 2015 r. równocześnie ze słuchaniem wykładów z historii starożytności, średniowiecza i epoki nowożytnej. Prowadzi to do poznawczego chaosu. Historii lepiej nauczać po kolei.