Aleksander Kwaśniewski wychwalał jak mógł zasługi Wojciecha Jaruzelskiego dla Polski. "Okazał się mistrzem politycznym. Oszukał Rosjan" - tłumaczył były prezydent, komentując ujawnioną przez Instytut Pamięci Narodowej notatkę, według której generał miał prosić ZSRR o pomoc wojskową, jeśli stan wojenny wymknie się spod jego kontroli.

Reklama

To była gra polityczna - przekonywał Kwaśniewski w TVN24. "Co miał zrobić? Powiedzieć że nie będzie <Teleranka> w niedzielę rano? Współdziałał z mocarstwem, które odpowiadało za połowę świata. Musiał z nimi rozmawiać" - mówił były prezydent.

Dodał też, że generał Jaruzelski "podejmował najlepsze decyzje dla Polski tamtego czasu". "Ludzie kochani! Generałowi tylko czapka z głowy i powiedzieć, <no wie pan, możemy się z panem zgadzać lub nie, ale jesteśmy w innym, lepszym świecie>" - podsumował Kwaśniewski.

Ta tyrada w obronie autora stanu wojennego mocno oburzyła ówczesnych opozycjonistów zaproszonych do studia TVN24. Władysław Frasyniuk, znany działacz "Solidarności" oraz były szef Unii Wolności, nie szczędził mocnych słów.

"Dzisiaj widzieliśmy małego komuszka, który mówił od rzeczy" - powiedział. "Kwaśniewski zwariował dzisiaj na oczach całej publiczności i zaczął opowiadać, że dzięki real polityce generała Wojciecha Jaruzelskiego odzyskaliśmy niepodległość, ta część Europy wybiła się na niepodległość, Gorbaczow mógł zostać sekretarzem, a Justyna Pochanke pracuje w TVN" - drwił Frasyniuk.

"Wymaga to jakichś badań lekarskich" - podsumował opozycjonista.

Czytaj dalej >>>

Reklama



Frasyniukowi wtórował inny opozycjonista z czasów PRL, Bronisław Wildstein. "To są żarty, że oszukał Rosjan" - stwierdził. "Generał Jaruzelski robił dokładnie to, czego chcieli Rosjanie" - nie miał wątpliwości publicysta.

Autora stanu wojennego bronił za to historyk profesor Tomasz Nałęcz. "Nie było tak, że generał Jaruzelski chodził w 1981 roku na pasku Moskwy" - uspokajał gości w studiu TVN24. "Ale oczywiście nie bronił niepodległości, tylko uważał, że jego ekipa jest dla Polski korzystniejsza niż ta, która przyjedzie na czołgach z ZSRR" - przyznał były polityk lewicy.