"Gazeta Wyborcza" doniosła, że Napieralski zdecydował się, by zabrać dzieci na sobotnie spotkanie z wyborcami w Warszawie. Spotkanie jest oficjalnym rozpocząciem jego kampanii, która - jak podała gazeta - będzie kosztowała 4 miliony złotych.
Tymczasem "Fakt" napisał, że "młodemu liderowi SLD prawie nikt nie daje szans na wygraną w prezydenckim wyścigu".
"Gdyby jednak o tym, czy ktoś zamieszka w prezydenckim pałacu, miało decydować to, jakie żony mają kandydaci - Grzegorz Napieralski z całą pewnością przewodziłby sondażowej stawce" - pisze bulwarówka.
W rozmowie z RMF FM z kolei Grzegorz Napieralski zdradził, kto będzie odgrywał kluczową rolę w jego kampanii. "Chcę, żeby Bartosz Arłukowicz pełnił najważniejszą rolę w sztabie. Decyzja w poniedziałek" - powiedział. Dodał także, że to Aleksander Kwaśniewski namawiał go do startu.
Kandydat SLD w wyborach prezydenckich Grzegorz Napieralski zabiera córki na spotkanie z wyborcami. Takie łączenie obowiązków rodzinnych z zawodowymi bywa ryzykowne, bo przekonując do siebie ludzi nie zawsze ma się czas, by pilnować dzieci. Czy pomoże mu żona? Ona też może być jego atutem...
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama