W wywiadzie dla TVN24 Bielan przyznał, że podczas obrad komitetu politycznego PiS bardzo rzadko przeprowadzane są głosowania. Zapewnił jednak, że partia należy do najbardziej demokratycznie zarządzanych ugrupowań. "Bardzo często prowadzimy 3-4-godzinne debaty, w trakcie których dochodzimy do konsensusu" - zapewnił.

Reklama

"Niedawno na komitecie politycznym padło takie określenie, że Jarosław Kaczyński jest dmuchanym dyktatorem, nadmuchiwanym przez media. Natomiast wewnątrz partii, choć nie ulega jakiemuś szantażowi ze strony działaczy, to bardzo często ustępuje" - powiedział Bielan.

Rzecznik PiS przyznał, że liczył - podobnie jak inni politycy - że po przegranych przez partię wyborach nie dojdzie do publicznego prania brudów. Podkreślił, że Jarosław Kaczyński prosił Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego, by wstrzymali się z rezygnacją z partyjnych funkcji do grudniowego zjazdu PiS.

"Nie zgadzają się z typem przywództwa, jaki proponuje Jarosław Kaczyński, mają do tego prawo. Ale komunikowanie się za pomocą listu, który przecieka do mediów niezależnie od intencji, wygląda fatalnie" - powiedział Bielan.

Reklama

Paweł Zalewski w wywiadzie dla Radia Zet powtórzył, że prezes PiS powinien przy podejmowaniu decyzji słuchać opinii partyjnych kolegów. Dodał, że działalność publiczna różni się od spotkań towarzyskich i nie wymaga wzajemnej sympatii.

"Zagłosuję przeciwko Kaczyńskiemu na kongresie, jeśli nie zmieni sposobu zarządzania partią. Mam nadzieję, że zostanę dopuszczony do kongresu" - powiedział Zalewski. "Będę działał jako szeregowy działacz klubu, który będzie przekonywał do swoich racji" - dodał.

Zalewski wspólnie z Dornem i Ujazdowskim zrezygnowali we wtorek z funkcji wiceprezesów partii. Jarosław Kaczyński wezwał ich, by oddali partyjne legitymacje i zrzekli się poselskich mandatów. Żaden z nich nie zamierza jednak tego robić.