Tego nagrania słuchała w marcu ubiegłego roku cała Polska. Kto nie pamięta słynnego krojenia bezy przez byłą prezydentową Kwaśniewską? Albo stwierdzenia "Oluś zawsze był krętaczem i to małym krętaczem"? No i oczywiście - "Dużo czytam i będę ostry jak brzytwa".

Reklama

Przypomnij sobie "taśmy Oleksego"

Wygląda na to, że to ostatnie było prawdą, a Oleksy jest mistrzem w unikaniu konsekwencji nawet najgorszych wydarzeń. Jaki inny polityk mógłby wrócić do kariery po oskarżeniu o szpiegostwo i ujawnieniu kompromitujących nagrań?

A właśnie furtkę do powrotu uchylił mu Wojciech Olejniczak. Lider SLD powiedział PAP, że powrót Józefa Oleksego do partii jest sprawą otwartą. "To osoba, której warto słuchać. Ma dużo do powiedzenia na temat globalizacji, na temat sytuacji wielu grup społecznych w Polsce. Nie uważam, że nawet po tym, co się wydarzyło, należy całkowicie wymazać Józefa Oleksego" - powiedział Olejniczak.

Reklama

Sam Oleksy na razie do partii nie wraca, ale byłby gotów startować z list lewicy do Parlamentu Europejskiego.

Oznacza to najwyraźniej, że Olejniczak wybaczył już Oleksemu zniewagę. A były premier tym razem bardzo przychylnie się o nim wypowiada. Jego zdaniem, wypowiedzi szefa Sojuszu świadczą o jego "wrażliwości moralnej" i chęci odzyskania wsparcia ze wszystkich stron.

"Taśmy Oleksego" ujawnił DZIENNIK. To zapis kilkugodzinnej rozmowy Oleksego z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym. Były premier tłumaczył po opublikowaniu zapisu jej rozmowy, że on nie używa takich słów, jakie "włożono mu w usta". Ale nikt nie miał wątpliwości, że mężczyzna z taśmy to właśnie on.

Nie wahały się też władze SLD. Oświadczyły, że Oleksy zakończył działalność polityczną w SLD, a polityk sam złożył legitymację partyjną.