Prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie z urzędu, bo Palikot publicznie - na blogu - zadał pytanie o rzekome problemy głowy państwa. Przesłuchanie trwało ponad dwie godziny. Palikot nie odpowiedział jednak na pytanie prawnika reprezentującego Kancelarię Prezydenta, skąd miał informację o rzekomych kłopotach Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

Kontrowersyjny poseł PO stwierdził, że skoro premier przyznał się do palenia marihuany, to prezydent nie powinien obrażać się za takie pytania.

Zdaniem posła PO, ta sprawa nie jest kwestią odpowiedzialności karnej. "Chcę wprowadzić pewne standardy w Polsce na wzór amerykański. One poprawią jakość życia publicznego, bo sam prezydent zadeklarował, że jest gotów taki raport o swoim stanie zdrowia przedstawić" - powiedział Palikot.

Poseł dodał, że chce znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego prezydent ma niskie notowania i czy ma to związek z jego stanem zdrowia, czy nie. Zadeklarował też, że chce przeciąć plotki pojawiające się na ten temat. "Te pytania nie były obraźliwe ani nie miały na celu zniesławienia pana prezydenta" - zapewnił. Palikot ujawnił, że raport o swym stanie zdrowia przedstawi w programie TVN "Teraz My", a oceni go i skomentuje prof. Zbigniew Religa.

Wcześniej prokuratura dwukrotnie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie wpisu na blogu posła Palikota. Jej zdaniem, czyn posła nie miał bowiem znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. Sprawa jednak trafiła do sądu po zażaleniu ze strony pełnomocnika prezydenta.

Poseł Palikot w styczniu pytał na swoim blogu: "Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką?".

Palikot później przeprosił Lecha Kaczyńskiego. W liście otwartym poseł napisał, że jego intencją nie było podważanie autorytetu ani atakowanie osoby prezydenta. Jednocześnie podkreślał, że jako obywatel "ma prawo pytać o wszystko przedstawicieli demokratycznie wybranych władz".