Chodzi między innymi o interesy związane ze śledztwem w sprawie Stella Maris, którego jednym z bohaterów był SLD-owski baron, Jerzy Jędykiewicz - szef należącej do Krauzego "Energobudowy".

Według tygodnika, 5 lipca 2007 Kaczmarek dowiedział się od ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, że następnego dnia Andrzejowi Lepperowi zostanie wręczona kontrolowana łapówka. Jako prokurator wiedział, że sprawa jest poważna, a jeśli zakończy się sukcesem, Lepper trafi na wiele miesięcy do aresztu i będzie mu groziło wieloletnie więzienie. A wtedy mógłby pójść na współpracę z prokuraturą i ujawnić to, co wie - pisze "Newsweek".

Reklama

Co mógłby powiedzieć śledczym Lepper?

Według tygodnika, Lepper mógł zacząć mówić o swoich kontaktach z Krauzem, a być może o związkach Kaczmarka z szefem Prokomu.

Zdaniem "Newsweeka", Krauze i Kaczmarek znali się dobrze i regularnie spotykali w siedzibie centrum Medycyny Biologicznej w Gdyni, należącym do znajomego biznesmena - Władysława R.

Reklama

W gabinecie doktora R. miał też bywać ksiądz Henryk Jankowski. I to właśnie przez niego Lepper umówił się na spotkanie z Krauzem. Według "Newsweeka", obaj spotkali się w gospodarstwie Leppera w 2001 roku.

Lepper wielokrotnie zaprzeczał, by cokolwiek łączyło go z biznesmenem, jednak, jak dowodzi tygodnik, właśnie w 2001 roku wśród najbardziej zaufanych ludzi szefa Samoobrony pojawił się bliski znajomy Krauzego, Lech Woszczerowicz.

Reklama

Kaczmarek chronił interesy szefa Prokomu?

W 2002 roku gdańscy prokuratorzy zaczęli badać aferę kościelnego wydawnictwa Stella Maris. Jednym z podejrzanych o wielomilionowe malwersacje był SLD-owski baron Jerzy Jędykiewicz - szef należącej do Krauzego "Energobudowy".

Śledczy, według "Newsweeka", zdobyli dowody oszustw Jędykiewicza i chcieli go aresztować. Przeciwstawił się temu Kaczmarek, który był wówczas szefem gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej. Jego poparcia nie znalazły też wnioski o rewizję w siedzibie Prokomu i założenie podsłuchów członkom kierownictwa firmy. Grupa prowadząca sprawę się rozpadła: jeden z prokuratorów został zdymisjonowany, wobec innego wszczęto postępowanie dyscyplinarne.

Zdaniem tygodnika, Kaczmarek mógł torpedować to śledztwo. Spotykał się wówczas z Krauzem, ale obaj ukrywali tę znajomość. Kaczmarek nadzorował postępowanie dotyczące interesów imperium szefa Prokomu i gdyby te spotkania wyszły na jaw, jego kariera byłaby skończona - pisze "Newsweek".